Msza święta, przemarsz ulicami miasta, a następnie złożenie kwiatów przy Kurhanie Kresowym na Starym Cmentarzu. Tak wyglądały w Tarnowie obchody 81. rocznicy Rzezi Wołyńskiej. Mieszkańcy miasta pamiętali o tej zbrodni i uczcili ofiary ludobójstwa dokonanego na obywatelach Polski.
Jak mówi jeden z ostatnich żyjących świadków tych tragicznych wydarzeń Edward Kupiniak, mimo upływu dziesiątek lat, to wciąż jest bardzo bolesna rana.
– W mojej wiosce Lacka Wola, parafia Trzcieniec, ukraiński battalion ‘Nachtigall’ pod dowództwem Szuchewycza rozstrzelał około 70 ludzi, w tym trzy kobiety. Ta ogromna tragedia we wsi do dzisiaj jest pamiętana. U nas nie było tak, żeby sąsiad sądiadów zabijali. U nas była przemyślana wojskowa akcja likwidacji polskiej narodowości. Tuż po rozpoczęciu wojny, 22 czerwca 1941 roku, za frontem niemieckim, szedł battalion ‘Nachtigall’ i przygotowywał platform do powstania wolnego państwa ukraińskiego. A przygotowaniem platformy było zabicie Polaków. I tak właśnie pierwsza wioska za Sanem – Lacka Wola, wioska w stu preocentach polska została rozstrzelana w niedzielę nad ranem…
Na uroczystości obecny był także dr Andrzej Dembiński, polski naukowiec i twórca pierwszego polskiego Internetu, którego członkowie rodziny zginęli z rąk Ukraińców na Wołyniu.
– W mojej najbliższej rodzinie Ukraińcy wyrżnęli 36 osób. Po linii ojca – mój dziadek Antoni został wywleczony z domu i tłukli go w głowę tak długo, aż tylko miazga została. Moja babcia Franciszka również została zabita. Po linii mamusi – mój dziadek Kazimierz zamordowany przez Ukraińców. Po linii mojej babci Marii – ona miała dwóch braci, to byli moi stryjowie, nazywali się Olszewscy i mieszkali na Kresach w Złotym Potoku czy Brzeżanach. Każdy z nich miał po 12 dzieci, tak po sienkiewiczowsku. Proszę sobie wyobrazić, w jaki sposób ich zamordowano – Ukraińcy weszli w nocy, obudzili ich i zagonili do największej izby. Bardzo dokładnie ustawiali według wzrostu. Jedyne dziecko, które nie stało, miało kilka miesięcy i było w kołysce. Następnie zaczęli ich mordować od najmniejszego, np. najmniejsze dziecko łapali za nóżki, bo szkoda na niego było noża czy kuli i uderzali je głową o ścianę. Potem podrzynali po kolei gardła wszystkim. W ten sposób jednej nocy dwie rodziny Olszewskich zginęły. W sumie 24 osoby. Jest to zbrodnia niebywała…
Stanisław Siadek z tarnowskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich przekonuje, że zachowanie pamięci o tych tragicznych wydarzeniach sprzed 81 lat jest niezwykle kluczowa z perspektywy wychowania patriotycznego.
– Jeżeli nie my, to kto? Jeżeli nie teraz, to kiedy? Stare powiedzenie, wyświechtane już troszeczkę, ale od 25 lat obchodzimy w Tarnowie tę rocznicę. Kurhan Kresowy, który powstał w 2001 roku był przede wszystkim poświęcony ofiarom Wołynia. Tabliczki tam znajdujące się mówią o poszczególnych miejscach, gdzie Polacy zostali zamordowani. Chcemy to czcić chociażby z tego względu, że nasze władze państwowe i samorządowe podchodzą do tego z jakąś taką ostrożnością, której nie jesteśmy sobie w stanie wytłumaczyć.
W czwartek 11 lipca przypadła rocznica tzw. 'Krwawej niedzieli’, podczas której w 1943 roku w około 100 miejscowościach doszło do największej fali mordów na Polakach.
Tarnowskie uroczystości rozpoczęły się Mszą św. w intencji ofiar, która została odprawiona w kościele pw. św. Maksymiliana Kolbego. Następnie uczestnicy przeszli w pochodzie ulicami Bema i Najświętszej Marii Panny na Cmentarz Stary, gdzie pod Kurhanem Kresowym miała miejsce główna część obchodów. Odśpiewano hymn państwowy, Rotę, a następnie złożono kwiaty i zapalono znicze – światła pamięci.
Organizatorem uroczystości jest Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Tarnowie.
Uroczystość objęta została patronatem honorowym Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie.