Puchar Świata w Krynicy-Zdroju, czyli organizatorzy stanęli na głowie, by zawody się odbyły [ZDJĘCIA]

puchar swiata krynica kolaz

Puchar Świata w Zakopanem to już tradycja i wielka renoma. Teraz przyszła kolej na Krynicę-Zdrój. Co prawda nie w skokach narciarskich, ale najlepsi zawodnicy na świecie rywalizowali tu w snowboardzie alpejskim.

Jak wypadło sądeckie uzdrowisko w roli organizatora i jak radzili sobie nasi zawodnicy?

Polski Związek Narciarski chciał snowboardowego Pucharu Świata w Polsce, ale celował w kolejne lata. Takiej imprezy bardzo pragnęli nasi zawodnicy. Chcieli pójść za ciosem po tym jak w zeszłym roku Oskar Kwiatkowski został mistrzem świata, a Aleksandra Król zdobyła brązowy medal.

Po rozmowach z ówczesnym ministrem sportu Kamilem Bortniczukiem ruszyły starania, by Puchar Świata odbył się już w 2024 roku. Miejsce w kalendarzu się znalazło, ale nikt się nie spodziewał, że pod koniec lutego jedynym śladem zimy będą resztki śniegu, które zostały na stokach narciarskich.

Organizatorzy zrobili wszystko, by przygotować trasy slalomu giganta równoległego na Jaworzynie Krynickiej, choć podczas zawodów i w dni poprzedzające temperatury przekraczały nawet 10 stopni powyżej zera.

W takich warunkach sportowcy nie mieli łatwego zadania, ale pucharowe zmagania udało się przeprowadzić.

Na około 100 zawodników mieliśmy 13 Polaków. Najlepszy z nich, Oskar Kwiatkowski zajął 11. i 9. miejsce, co przyjął z lekkim niedosytem. Podkreślił jednak, że koledzy z innych krajów bardzo chwalili organizację Pucharu Świata w Krynicy-Zdroju.

– Większość z tych zawodników nigdy nie było nawet w Polsce, bo mają Alpy lub inne wysokie góry. Oni bardzo pozytywie wypowiadają się na temat Krynicy i organizacji, która jest na najwyższym poziomie. Jest to dla nich miłe zaskoczenie. Organizatorzy mieli multum pracy, a stok trzeba było utwardzać solą

– mówił Kwiatkowski.

Naszemu najlepszemu zawodnikowi wtórował prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz.

– Wyrazy uznania dla ludzi, którzy siedzieli tu przez tydzień i przygotowywali trasę, co było trudne. Słyszałem takie opinie, że gdyby taka pogoda była gdziekolwiek indziej, organizatorzy odwołaliby zawody, a my chcieliśmy udowodnić, że damy radę

Jak podkreślił Oskar Bom, trener kadry narodowej snowboardzistów, to był jeden z najlepiej zorganizowanych Pucharów Świata w tym sezonie.

– Co prawda Bułgaria też robi Puchary Świata z rozmachem, ale tu mieliśmy wielu kibiców, trybuny, całą strefę. Warunki są jakie są, a organizatorzy stanęli na głowie i trasę przygotowali najlepiej jak było to możliwe w tych warunkach.

Ważny głos należy też do kibiców. Ci przyjechali nie tylko z regionu sądeckiego i limanowskiego. Spotkaliśmy też przyjezdnych z Warszawy, Łodzi czy z Rzeszowa. Jak oceniają sportowe widowisko?

– Niesamowite wydarzenie! Jak Polacy się za coś zabiorą, to zawsze wychodzi – przynajmniej jeśli chodzi o sport. Zabawa jest przednia, a impreza jest świetnie zorganizowana

– mówili widzowie.

Co istotne kibice mogli zobaczyć Puchar Świata na Jaworzynie Krynickiej bezpłatnie. Impreza nie została zgłoszona jako masowa, więc na trybuny mogło wejść niecałe tysiąc osób.

I na koniec – jest szansa na to, że w przyszłym roku pucharowe zawody ponownie zawitają do Krynicy-Zdroju. Zawody znalazły się we wstępnym kalendarzu na kolejny sezon. Na ostateczne decyzje trzeba będzie poczekać, ale obecny w niedzielę na zawodach minister sportu i turystyki Sławomir Nitras zapewniał, że będzie wspierał Polski Związek Narciarski w staraniach o powrót Pucharu Świata do Krynicy już za 12 miesięcy.

Historyczny Puchar Świata w snowboardzie za nami. Oskar Kwiatkowski ósmy w Krynicy-Zdroju [ZDJĘCIA]

Fotorelacja:

 

Exit mobile version