NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych nie jedzie we wtorek (27.02) na protest do Warszawy. Działacze tych struktur kontynuują działania na granicy polsko-ukraińskiej.
– Zatrzymują podejrzane ciężarówki, żeby sprawdzić ich załadunek, albo śledzą czy transport, który jest oznaczony jako tranzytowy, rzeczywiście dociera za granice – tłumaczy Wojciech Włodarczyk, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” Małopolska.
Wciąż dochodzi do regularnych incydentów.
– Sprawdzane jest to, co wwożone jest do kraju. Jak coś jest nie tak to blokada. Chcemy mieć pełną gwarancje, gdzie ten transport idzie i dlaczego samochodem. Non stop mamy sygnały, pomagają nam w tym też transportowcy. Te incydenty się powtarzają. To nie jest tak, że rząd stanął już na wysokości zadania i w pełni to kontroluje.
Protest na granicach – tak jak zapowiadano – ma trwać 30 dni. Angażują się w niego m.in. rolnicy z Małopolski zrzeszeni w Solidarności Rolników Indywidualnych.
Generalny protest w Warszawie, Solidarność organizuje razem z innymi dużymi organizacjami rolniczymi, dopiero w przyszłym tygodniu – 6 marca.
– Teraz nie schodzimy z granicy. Nie zabraniamy jednak nikomu włączyć się w warszawski protest – tłumaczy Włodarczyk.
– My nie jedziemy do Warszawy 27 lutego. Oczywiście cześć naszych tam pojedzie i ich nie blokujemy. Dołączają do protestu, niech tam ich wzmacniają, będziemy widzieć efekt działania. Po prostu wiemy, że ten protest jest zorganizowany pod presją obecnego rządu i ministerstwa.
Jak ocenia Wojciech Włodarczyk, chodzi o to, aby we wtorek symbolicznie zakończyć protesty.
Solidarność i wiele innych środowisk rolniczych zgodzi się na to jedynie, gdy wstrzymana zostanie realizacja europejskiego Zielonego Ładu, a także po przywróceniu zasad z 2021 roku w sprawie handlu z Ukrainą.
Cały komunikat w tej sprawie publikujemy poniżej.