Od remontu nie minęło półtora roku, a nawierzchnia ul. Franciszkańskiej w Tarnowie, która od początku wzbudzała wśród mieszkańców kontrowersje, już zaczyna się sypać.
Głównie chodzi o beton, który został wylany na kamienie (otoczaki), by stworzyć tzw. 'kocie łby’. Po kilkunastu miesiącach użytkowania zaczął się on jednak kruszyć, choć zgodnie z założeniami wykonawcy, nawierzchnia miała być trwała przez kilka lat. Dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie Artur Michałek informuje, że urząd już zwrócił się do wykonawcy z prośbą o wyjaśnienia.
– Zrobiliśmy wstępnie wizytę w terenie i faktycznie stwierdziliśmy na niektórych odcinkach łuszczenie się tej nawierzchni. Mówimy o zaczynie cementowym, w którym zatopiony jest otoczak, czyli ta docelowa nawierzchnia brukowcowa. Ponieważ ta inwestycja objęta jest gwarancją i jednocześnie dodatkowo rękojmią za wady, wezwaliśmy wykonawcę do tego, by zrobić przegląd gwarancyjny. Został on zaplanowany na przyszły tydzień. Oczekujemy stanowiska ze strony wykonawcy w tej kwestii. Troszkę nas zaniepokoiła ta sytuacja, że właściwie po ponad roku eksploatacji wystąpiły już pierwsze symptomy utraty trwałości.
Przyszłotygodniowy przegląd ma dać odpowiedź na pytanie jaka jest przyczyna popękania i kruszenia się betonu. Na jego podstawie będą planowane kolejne kroki związane np. z ewentualnym uzupełnieniem surowca czy dokonaniem napraw gwarancyjnych.
Wygląd nawierzchni ul. Franciszkańskiej wzbudza od dawna kontrowersje. Historyczna ulica w centrum Tarnowa wymagała remontu, jednak były różne koncepcje jego wykonania. Drogowcy tłumaczą, że chcieli znajdujące się tam kamienie zamienić np. na nakładkę asfaltową, ale nie zgodził się na to konserwator zabytków.
– Zarząd Dróg i Komunikacji nie decydował o tym, że taka nawierzchnia ostatecznie została położona. To są uwarunkowania historyczne, określone przez konserwatora zabytków. Jest to nawierzchnia, która nie ma takich walorów nośności i trwałości jak inne nawierzchnie z kostki, betonu czy też asfaltu. Dlatego też zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie to nawierzchnia, której trwałość będzie długa
– wyjaśnia Artur Michałek.
Przypomnijmy, do wykonania nowej nawierzchni użyto kamieni, które ją wcześniej tworzyły. Oczyszczono je i na powrót umieszczono w bruku. Remont starej nawierzchni podyktowany był jej złym stanem, spoiwo kamieni uległo skruszeniu, a wiele kamieni odspojeniu.