Święta są czasem intensywnym dla ratowników medycznych, którzy święta spędzają, nie w gronie rodziny, a w pracy.
Jak mówi ratownik medyczny i rzecznik prasowy pogotowia ratunkowego w Tarnowie Krzysztof Krzemień, ratownicy medyczni starają się stworzyć świąteczną atmosferę w pracy.
– Spędzamy je niestety w pracy. Kiedy świętujemy w domach, spotykamy się z najbliższymi, spędzamy ten czas skupiając się na modlitwie, to my jesteśmy w gotowości ,,bojowej” i gdyby ktoś był w stanie zagrożenia życia to jesteśmy gotowi do pomocy tej osobie. Większość z nas przynosi jakieś zapasy jedzenia z domu, sałatkę, rybę, barszcz. Zawsze mamy też ubraną choinkę. Staramy się stworzyć rodzinną atmosferę w pracy, aby nie będąc z rodziną poczuć świąteczną atmosferę.
Jeżeli jest to możliwe rodziny czekają na ratowników z kolacją wigilijną aż ci wrócą z pracy.
– Jeżeli jest to dyżur dzienny, bo dyżury są dwunastogodzinne, to rodzina z reguły czeka i wieczorem jedzą późną kolację Wigilijną. Jeżeli ratownik idzie na dyżur nocą to przed pracą odbywają się w domu świąteczne obrzędy.
Najczęstszym powodem interwencji pogotowia ratunkowego w okresie świąt jest przejedzenie.
– Nie ma takiej reguły, że każda Wigilia jest taka sama, albo że każdy dzień świąteczny jest taki sam . Ale niestety większość tych wyjazdów się potwierdza. Najczęstszym powodem interwencji jest przejedzenie się. Kiedy spotykamy się i nagle mama, babcia, tata, dziadek namawiają do spróbowania wszystkich dwunastu potraw. Wtedy nagle dochodzimy do takiego punktu, że nie jesteśmy w stanie więcej zjeść i pojawiają się dolegliwości żołądkowe i wzywamy zespół ratownictwa medycznego. Zdarzają się też sytuacje zakrztuszenia, zadławienia kiedy ość z karpia stanie w gardle.
Krzysztof Krzemień podkreśla, że praca ratownika medycznego wymaga poświęceń, ale satysfakcja płynąca z uratowania ludzkiego życia to wynagradza.
– To nie jest prosty i łatwy zawód. Jest to poświęcenie dla drugiej osoby, praca w Wigilię, święta, sylwestra, gdzie wszyscy znajomi spędzają czas ze sobą bawiąc się, a my jednak ten czas spędzamy w pracy. To jest też powołanie, trzeba mieć to coś żeby wykonywać ten zawód. W mojej karierze zawodowej nie ma większej radości niż pomoc drugiej osobie i większej satysfakcji gdy po udanej resuscytacji czy reanimacji serduszko pacjenta zaczyna bić. Satysfakcja tego, że komuś się uratowało życie jest niesamowita, warto walczyć o każde zdrowie, życie.
Tymczasem przykry i duży problem w okresie świąt stanowią telefony na pogotowie od rodzin chcących pozbyć się starszych osób na święta i przekazać je pod opiekę lekarzy.
Rodziny, chcąc pozbyć się starszych osób na czas świąt, wzywają ratowników medycznych