Zwycięstwo w VI Memoriale Krystiana Rempały i Międzynarodowych Indywidualnych Mistrzostwach Węgier, a także srebrne medale w mistrzostwach Łotwy czy na słynnej pardubickiej Zlatej Prilbie – sezon 2023 w wykonaniu Jakuba Jamroga był całkiem niezły pod względem indywidualnych osiągnięć.
Jak mówił w Strefie Sportu wychowanek tarnowskiej Unii, ostatnio jeżdżący dla H. Skrzydlewska Orła Łódź, najbardziej żałuje wypuszczenia z rąk zwycięstwa w prestiżowych zawodach w czeskich Pardubicach.
– Podjechałem do tych zawodów na luzie i się okazało, że zaczęło mi dobrze iść. Znalazłem się w finale i jeszcze miałem dość takie preferencyjne pierwsze pole. Prowadziłem pięć 'kółek’ i dałem się wyprzedzić na ostatnim okrążeniu. Później to chyba tydzień tę sytuację odchorowałem. Nie pamiętam kiedy ostatnio bym miał takiego 'kaca’ po zawodach. Na wyciągnięcie ręki miałem naprawdę wielki triumf, ale bardzo mnie to zmobilizowało do tego, żeby w kolejnych edycjach zawalczyć, bo wcześniej podchodziłem na takiej zasadzie, że jadę się tylko dobrze bawić, bo dojść do finału jest bardzo trudno i trzeba mieć kupę szczęścia, by się tam dostać.
Jednocześnie żużlowiec, mimo dobrych wyników w pozostałych zawodach na arenie międzynarodowej w tym sezonie, wciąż zachowuje pokorę.
– Strasznie nie pieję i nie wywyższam się z racji tego, że te zawody są nieraz słabiej obsadzone, aczkolwiek traktuję to jako dodatkową jazdę. Kocham jeździć na żużlu i korzystam z zaproszeń na turnieje. To też nie jest tak, że przypinam sobie medale i mówię, jaki to jestem gwiazdor, bo jestem mistrzem Węgier czy wicemistrzem Łotwy, natomiast nigdy nie można umniejszać rywalom i cieszę się z tych sukcesów i trzeba to docenić.
Jakub Jamróg za to nie może być do końca zadowolony z wyników drużynowych, jakie osiągnął z H. Skrzydlewska Orłem Łódź w żużlowej 1 lidze. Przed sezonem drużyna z Łodzi była stawiana w roli 'czarnego konia’ rozgrywek i miała się bić o awans do PGE Ekstraligi, a tymczasem miała ogromne problemy z wygrywaniem spotkań i szczęśliwie utrzymała się w lidze.
– Na pewno nie był to taki sezon, jaki zakładaliśmy. Było dużo nadziei i w zimie budowania atmosfery, że naprawdę możemy być tym 'czarnym koniem’ i trzecią czy czwartą siłą ligi. Życie nas brutalnie zweryfikowało i te wszystkie nasze zapędy poszły 'w piach’. Ja indywidualnie trzymałem jakąś stabilną formę, ale nie taką, którą bym chciał. W skali szkolnej dam sobie czwórkę z minimalnym plusem lub czystą czwórkę. Na pewno liczyłem na ciut więcej i przekroczenie bariery 2,0 średniej punktu na bieg. Niewiele mi do tego brakło. Praktycznie ostatnimi biegami sobie ją zepsułem. Ale muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o naszą drużynę, to było jedno wielkie rozczarowanie.
Po zakończeniu rozgrywek Jakub Jamróg zdecydował się na zmianę barw klubowych i nie zostanie na dłużej w klubie z Łodzi. Wszystko wskazuje na to, że 32-letni tarnowianin w przyszłym sezonie będzie się ścigał w barwach ROW-u Rybnik, czyli drużyny, która w minionych rozgrywkach doszła do finału 1 Ligi Żużlowej.
Całej rozmowy z Jakubem Jamrogiem w Strefie Sportu posłuchacie na tutaj: