Mieszkańcy Radłowa mogą spać spokojniej. Podpalacz został aresztowany

Projekt bez nazwy 23

fot. archiwum RDN, PSP Tarnów

Nawet do 15 lat więzienia grozi Tomaszowi G., mieszkańcowi Radłowa, który oskarżany jest o serię podpaleń, w tym m.in. budynku gospodarczego należącego do parafii czy karetek pogotowia, które miały trafić na Ukrainę. 35-latek, na wniosek Prokuratury Rejonowej w Tarnowie, trafił do aresztu na trzy miesiące.

Jak informuje rzecznik prasowy tarnowskiej prokuratury prok. Mieczysław Sienicki, organy ścigania połączyły sprawę podpalenia karetek z innymi śledztwami dotyczącymi pożarów w Radłowie. Uzbierany materiał dowodowy pozwolił na zastosowanie tymczasowego aresztu.

– Do tego postępowania (ws. podpalenia karetek – przyp. red.) dołączono inne śledztwo, które obejmowało czyny popełnione w lipcu i sierpniu 2022 roku w Radłowie, poprzez podpalenie budynku gospodarczego należącego do parafii oraz usiłowanie podpalenia już budynku plebanii. Ponadto do tego postępowania dołączono również zdarzenie dotyczące usiłowania podpalenia budynku Urzędu Gminy w Radłowie w sierpniu 2022 roku. Ostatecznie zebrano materię dowodową, która wskazała, że tych podpaleń dopuścił się Tomasz G.

Prokuratura wciąż prowadzi śledztwo w związku z podpaleniami karetek pogotowia i niewykluczone jest zmiana kwalifikacji czynu z uszkodzenia mienia na wywołanie pożaru.

– W tym zakresie planujemy uzyskać opinię biegłego rzeczoznawcy odnośnie wyceny szkody, gdyż dotychczasowa na poziomie 90 tysięcy złotych za zniszczenie czterech samochodów wydaje się, że budzi wątpliwości, co do wysokości tej szkody. Ponadto prowadzone są czynności pod kątem ustalenia, czy sylwetka z zapisu monitoringu odpowiada sylwetce podejrzanego. Dodatkowo, zważywszy na zabezpieczone ślady obuwia i gleby na obuwiu, powołany zostanie biegły pod kątem przeprowadzenia badań fizyko-chemicznych

– dodaje prok. Mieczysław Sienicki.

Przypomnijmy, do podpalenia karetek pogotowia, które miały trafić na Ukrainę doszło na początku marca. Tomasz G. usłyszał już wtedy zarzuty, lecz nie trafił do aresztu, co wywołało oburzenie mieszkańców Radłowa. Obawiali się oni, że podpalacz może zaatakować ponownie. Rzecznik prasowy tarnowskiej prokuratury wyjaśnia jednak, dlaczego wówczas nie zdecydowano się na skierowanie wniosku do sądu o areszt.

– Docierały do nas sygnały, również poprzez media, że miejscowa społeczność wyrażała pewne niezadowolenie, a nawet oburzenie, że wtedy nie zastosowano tymczasowego aresztowania, natomiast wówczas sytuacja była tego typu, że podejrzanemu zarzucono przestępstwo tylko zniszczenia mienia, które jest zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności. W tej sytuacji nie ma przesłanki do stosowania tymczasowego aresztowania. Teraz w rachubę wchodzą dwa podpalenia, gdzie kara za taki czyn wynosi od roku do 10 lat pozbawienia wolności, co w świetle Kodeksu Postępowania Karnego, stanowi już przesłankę do zastosowania aresztu tymczasowego.

35-latek nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. W związku z tym, że mężczyzna już wcześniej był karany za podobne przewinienia (podpalenie ściółki leśnej), będzie odpowiadał w warunkach recydywy, co może wydłużyć karę nawet do 15 lat więzienia.

W najbliższym czasie mają zostać przeprowadzone specjalistyczne badania mężczyzny przez biegłych psychiatrów pod kątem jego poczytalności.

Exit mobile version