Nieprzewidywalna pogoda, wojna za wschodnią granicą, rosyjskie embargo, czy wysokie koszty nawozów. O tych problemach lokalnych sadowników rozmawiano podczas specjalnej konferencji w Łącku. Odbyła się ona w ramach pierwszego dnia tegorocznego Święta Kwitnącej Jabłoni.
Z naukowcami i osobami zajmującymi się rolnictwem w Hali Widowiskowo-Sportowej w Łącku spotkało się kiludziesięciu producentów owoców, przede wszystkim jabłek. Jeden z nich, Krzysztof Kurzeja, powiedział nam, że istotnym czynnikiem który powoduje dużą niepewność w produkcji, jest pogoda.
– Są sady, które bardzo mocno kwitną i są takie, co słabiej kwitną. Chociaż zapowiada sie w tym roku w miarę dobre owocobranie, to na teraz jeszcze nie wiemy, jak będzie, kiedy te owoce będziemy zbierać. Mogą jeszcze wystąpić przymrozki, może być gradobicie.
Jak powiedział radiu RDN Nowy Sącz jeden z prelegentów, dr Dariusz Paszko z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, miejsowi sadownicy, w porównaniu z tymi z centralnej Polski, muszą włożyć dużo pracy w swoje sady, aby mieć z nich korzyść. Oprócz problemów, na które nie mają wpływy, jak rosyjskie embargo, przymrozki, czy susza, chodzi na przykład o ukształtowanie terenu.
– Łąckie sadownictwo jest specyficzne. To są małe gospodarstwa, małe sady i małe kwatery na trudnych stanowiskach. Rozmawiając w kuluarach, słyszę, że nie jest łatwo uzyskać wysokie plony. Jeśli chodzi i jakość, to ona zależy od samych starań producent, ale gorzej rzeczywiście może być z samymi plonami. Stąd te koszty nie są małe w przeliczeniu na kilogram.
W sprzedaży jabłek zarówno deserowych, jak i tych przemysłowych liczy się też to, czy przedsiębiorca zbywa się ich sam, czy za pomocą pośredników.
Podczas prelekcji łąccy sadownicy mogli też pozyskać informacje o programach pomocowych, rządowych i unijnych, które można zdobywać poprzez nowosądecki oddział Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.