Łosie przyczyną masowego pojawiania się kleszczy? Jak się okazuje, związek pomiędzy sympatycznymi jeleniowatymi, a niebezpiecznymi pajęczakami może być dość ścisły i prowadzić do poważnej choroby. Również na Sądecczyźnie.
Borelioza to poważna choroba pokleszczowa. Od początku tego roku w naszym regionie zanotowano już 60 przypadków. Prawdopodobnie 2023 będzie rokiem, w którym padnie kolejny, niechlubny rekord tych zachorowań.
– W cały 2021 roku tych zgłoszeń było 55, w 2022 roku było 96. Na pewno zbliżymy się teraz do tego stanu z roku poprzedniego, natomiast przypuszczać można, że tych przypadków będzie jeszcze więcej
– mówi Renata Olszowska-Pasoń z sądeckiego sanepidu.
Skąd tak dużo kleszczy? Dla Grzegorza Tabasza, przyrodnika i dyrektora Wydziału Środowiska w Urzędzie Miasta Nowego Sącza odpowiedź jest prosta.
Winne są łosie, a raczej ich zwiększona w ostatnich latach populacja, spowodowana brakiem ich odstrzału. Zwierzęta wędrują dolinami rzecznymi z północno-wschodniej Polski w inne rejony kraju, również do nas. Wraz z nimi wędrują też pasażerowie na gapę, czyli kleszcze.
– Sam wytropiłem kilka łosi w naszych okolicach – dodaje sądecki przyrodnik.
– To były na przykład Maszkowice, to była dolina środkowego Dunajca, dolina Popradu, gdzie tych łosi było pełno. Taki łoś roznosi po sobie makabryczną ilość samic kleszczy. Każda taka samica to jest kilka tysięcy jaj, więc kilka tysięcy potencjalnych kleszczy. Jak on je sypnie, gdzieś w korytarzach rzek, to stamtąd przenoszą się dalej, na przykład z drobną zwierzyną.
Tej u nas nie brakuje. Grzegorz Tabasz podaje konkretne przykłady pojawiania się lisów w mieście, czy saren w naszych ogródkach.
– Wszyscy się cieszą, że sarenka wchodzi nam do ogródka. To ja proponuję, żeby wziąć lornetkę i zobaczyć, co ona ma w sierści. Jak się dobrze przypatrzymy to widać takie czarne kulki. To są właśnie najeżone samice kleszczy.
Grzegorz Tabasz uważa, że w konkretnych przypadkach, kontrolowany odstrzał zwierzyny, motywowany zdrowiem i bezpieczeństwem ludzi byłby uzasadniony. Jak jednak wiadomo, ten zabieg jest obecnie niepopularny i bardzo rzadko stosowany. Czy zmniejszenie populacji łosia zmniejszyłoby też automatycznie populację kleszczy? Tego do końca nie wiemy.
Wiemy natomiast, że kleszcze roznoszą boreliozę, poważną chorobą, która może ujawnić się nawet po paru latach. O tym jak chronić się przed kleszczem, o stosowaniu medykamentów oraz co robić, jak już pajęczak nas dopadnie, możemy dowiedzieć się na przykład ze strony internetowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Nowym Sączu.
– Jeżeli kleszcza mieliśmy wkleszczonego w naszą skórę, to przez dłuższy okres należy obserwować to miejsce. Jeśli w jego obrębie pojawi się niepokojące zaczerwienienie, a dodatkowo towarzyszą temu jakieś niepokojące objawy grypopodobne, jak senność, bóle mięśni, czy stawów, to konieczna jest wizyta u lekarza i zrobienie badania w kierunku boreliozy.
– mówi Renata Olszkowska-Pasoń, która przypomina też, że kleszcz może zostać przeniesiony na nasze ciało na przykład z psa. Stąd dość częste są przypadki, że pajęczaka łapiemy właśnie po spacerze z czworonogiem po parku, lub nad brzegiem rzeki.
Uważajmy więc na siebie, członków swojej rodziny i naszych pupili, a po pracach w ogrodzie oraz spacerach po łąkach i górskich lasach spacerze zawsze dokładnie sprawdzajmy swoje ciało. Na razie w walce z kleszczami pozostają nam spreje z apteki i przede wszystkim nasza własna ostrożność.