To była wyjątkowa wieczerza w całym roku, gromadząca wszystkich domowników. Także tych, którzy już odeszli.
Jak wyjaśnia kustosz Muzeum Etnograficznego w Tarnowie Urszula Gieroń, wolne miejsce przeznaczone było nie tylko dla zbłąkanego wędrowca. Przy nim także kładziono opłatek, którego historia sięga starożytności.
Odtwarzacz plików dźwiękowych– Zostawiano zawsze jedno wolne miejsce dla gościa, wędrowca, przybysza, ale takim reliktem dawnych wierzeń było przekonanie, że w dniu Wigilii, przy naszym wigilijnym stole, pojawiają się duchy naszych przodków, naszych bliskich, dla których to miejsce i odrobina opłatka były zostawiane. Kiedy już zasiadano do stołu, pierwszą i najważniejszą rzeczą było łamanie się opłatkiem, świętym chlebem, który nawiązywał do starochrześcijańskich eulogii, chlebów ofiarnych.
Na wigilijnym stole pojawiały się postne potrawy, które przygotowywano według ściśle określonych reguł. Niektóre z nich mają starodawną recepturę i nazwy.
Odtwarzacz plików dźwiękowych– Ważne było, aby na wigilijnym stole znalazło się wszystko to, co się rodzi w lesie, polu, ogrodzie, bo to było swoiste zaklęcie urodzaju. U nas króluje kasza z suszonymi owocami, głównie śliwami, ale też gruszkami. Nosi ona archaiczną, starodawną nazwę siuśpaj. Jeśli chodzi o susz, to on pojawiał się również w postaci kompotu zwanego galasem, który podawany był na koniec wieczerzy.
Opowieści Urszuli Gieroń o wigilijnej wieczerzy można będzie wysłuchać na antenie naszego radia w Wigilię o godz. 13:30.