Pacjenci, którzy nie przychodzą na umówione wizyty i w ten sposób zajmują miejsca innym, to prawdziwa zmora również w tarnowskich przychodniach.
Choć od połowy ubiegłego roku nie obowiązują już limity przyjęć do specjalistów, to kolejki wciąż są długie. Czas oczekiwania na wizytę u okulisty, kardiologa czy endokrynologa to nawet kilka miesięcy.
Szpitale i przychodnie borykają się z brakiem specjalistów, ale dużym problemem są także nieodwoływane wizyty przez pacjentów.
I choć placówki medyczne o zbliżających się terminach często przypominają z wyprzedzeniem, np. poprzez smsy czy kontakt telefoniczny, to pacjenci często nie przychodzą na umówione konsultacje i nie informują o tym przychodni.
Poseł PiS i była wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko, która była gościem programu Słowo za Słowo przyznała, że to duży problem.
– Z przykrością muszę stwierdzić, że to jest plaga polskiej rzeczywistości. Pacjenci zapisują się na porady i nie przychodzą. Faktem jest, że często ten czas oczekiwania jest kilkumiesięczny, i albo zapominają o tym, albo wcześniej uzyskują poradę w innym podmiocie czy też w sektorze prywatnym i nie odwołują tych wizyt. To powoduje, że lekarz czeka, a w tym czasie mógłby przyjąć innego pacjenta. Ten czas jest blokowany i niewykorzystany.
Kampania 'Odwołuję, nie blokuję’ – ma zatrzymać licznik nieodwołanych wizyt lekarskich i uświadamiać pacjentów, jak duże znaczenie ma wcześniejsza rezygnacja z wizyty.
Każdego roku w skali całego kraju jest kilkanaście milionów takich niewykorzystanych konsultacji. Efekt to nie tylko puste fotele w poradniach, ale też rosnące kolejki do specjalistów.