Ten moment nastąpił szybciej niż się spodziewaliśmy. Od wtorku (20 września) rozpoczął się sezon grzewczy w Tarnowie. Kaloryfery na osiedlach są już ciepłe.
Jak tłumaczy w rozmowie z RDN Magdalena Drobot z Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, datę sezonu grzewczego w Tarnowie wyznacza pogoda.
Jeśli przez trzy dni z rzędu o godz. 19.00 temperatura spada poniżej 15 stopni, MPEC zaczyna dostarczać ciepło odbiorcom. Natomiast to, w których blokach będzie ciepło zależy już od zarządcy budynku. Spółdzielnie mają swoje wewnętrzne przepisy określające kiedy włączyć grzejniki. W niektórych mieszkaniach wciąż jest zimno, ponieważ – jak się dowiedzieliśmy – trwają modernizacje instalacji.
Prezes MPEC-u Tadeusz Sieńczak kilka dni temu w rozmowie z RDN zapewniał, że pomimo kryzysu energetycznego nie będzie w Tarnowie ograniczeń dostaw dostaw ciepła.
Tarnowianie mogą być spokojni, że węgla nie zabraknie i nie będzie przykręcania kurków. Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej ma zapasy opału do późnej wiosny.
– Mamy zapas węgla w wielkości 33 tysięcy ton na placu i to pozwala nam zabezpieczyć dostawy ciepła w zakresie produkcji z węgla do końca kwietnia, czyli do końca tego sezonu grzewczego w pierwszej części roku.
Tymczasem, jak informowaliśmy, tarnowianie w tym sezonie zapłacą więcej za ciepło. Po wrześniowej podwyżce sięgającej 24,5 proc., w październiku ma być kolejna – o 18 procent. To oznacza, że rachunki za ogrzewanie w około 50-metrowym mieszkaniu wzrosną o kolejne 38 złotych.