Ksiądz Jan Czuba – dobry kolega za życia i w niebie. Kandydata na ołtarze ze Słotowej wspomina jego kolega

Projekt bez tytulu 11

Lubił jeździć konno i grać w piłkę. Pomagał rodzicom w gospodarstwie. Był takim samym chłopakiem jak my – mówi  kolega ks. Jana Czuby z dzieciństwa.

Ks. Jan Czuba to kandydat na ołtarze. Niebawem ma się rozpocząć jego proces beatyfikacyjny na etapie diecezjalnym. W tym roku przypada 24. rocznica jego śmierci. Tarnowski misjonarz został zamordowany w 1998 roku w Loulombo w Republice Konga.

Jego kolega z dzieciństwa Jan Bętkowski ma nadzieję, że doczeka jego beatyfikacji.

– Z Jankiem Czubą, znałem się od dziecka. Po prostu z nim sąsiadowaliśmy. Od małego bawiliśmy się razem, był ode mnie starszy o 3 lata. Był takim samym chłopakiem jak i my. W piłkę graliśmy, końmi się interesował, bo dawniej była robota w polu końmi. Rodzice jego mieli gospodarstwo, lubił jeździć konno. Myślę, że po takich przejściach, po śmierci męczeńskiej może doczekam, że będę miał opiekuna w niebie, sąsiada jako kolegę w niebie.

Jan Bętkowski zwraca uwagę, że ks. Jan Czuba wyróżniał się na tle innych dzieci swoją duchową postawą. Inspirował swoich sąsiadów, przyjaciół.

– Jasiu był, jak by to powiedzieć, wyróżniał się od nas, był punktualny. Zawsze nas zachęcał żebyśmy z nim szli na modlitwę do kościoła. Wtedy chodziliśmy 4 kilometry na piechotę, ze Słotowej do Pilzna, nie było autobusów i on zawsze prowadził na godzinę 6 rano. To musieliśmy wstać przed 5. Po maturze poszedł do seminarium do Tarnowa, później jak został wyświęcony, dostał placówkę w Bobowej. Po pewnym czasie zrobił kurs na misjonarza i pragnął pojechać do krajów misyjnych.

Ksiądz Jan Czuba – pochodził z parafii Słotowa, urodził się 5 czerwca 1959 roku. W seminarium był prezesem kleryckiego koła misyjnego. Swoje zamiary udania się na misje spełnił w kwietniu 1989 roku, kiedy to biskup Ablewicz skierował go do pracy misyjnej w Kongo. Tam kontynuował pracę misyjną po wybuchu wojny domowej latem 1997 roku.

27 października 1998 roku misjonarz został zamordowany przez lokalnych bandytów.

Jedyną placówką duszpasterską w diecezji, w której wikariuszem był ksiądz Jan, jest parafia w Bobowej, gdzie pracował od czerwca 1984 roku do lipca 1988 roku. W 1989 roku kapłan wyjechał do Afryki.

 

Autor: Łukasz Bętkowski

Exit mobile version