Kolędnicy, wędrownicy z gwiazdą na patyku… jak co roku, aby podtrzymać tradycję, mimo pandemii po regionie chodzą grupy przebierańców.
Dawniej w takich grupach kolędniczych postaciami nie byli wcale aniołowie, pastuszkowie czy święta rodzina.
– Częściej byli to ludzie przebrani za śmierć, turonia, ale też niedźwiedzia czy konia – wymienia Bogusława Błażewicz, etnograf z sądeckiego muzeum.
– Na Sądecczyźnie pojawia się na przykład postać niedźwiedzia kolędniczego, gdzie jest to człowiek przebrany w taki skórzany kostium na przykład z wełny ze skóry baraniej. Czasem są to kostiumy słomiane. Też pojawia się postać konika kolędniczego w niektórych grupach. To było rozpowszechnione na Sądecczyźnie i w całej Malopolsce – dodaje.
Postać konika kolędniczego była na pierwszy rzut oka podobna do lajkonika czyli mężczyzna, który ma założoną konstrukcję imitującą konia. Musiała być przystrojona wstążkami, różnymi tkaninami, w stroju przypominającym dawne stroje wojskowe.
Mroczne postaci wśród dawnych kolędników związane były z przedchrześcijańskimi wierzeniami. Śmierć, turoń czy groźne zwierzęta symbolizowały koniec starego roku i zapowiadały nadejście nowego.