W Nowym Sączu powstała grupa, która zamierza walczyć z marnowaniem żywności. Ludzie działają na razie na Facebooku, gdzie informują o możliwości przekazania jedzenia. Sprawdziliśmy, czy pomysł ma szansę się przebić i czy problem w mieście rzeczywiście istnieje.
Foodsharing Nowy Sącz to grupa społecznościowa, którą na Facebooku założył mieszkaniec miasta Krystian Goliński, na co dzień zajmujący się zdrową żywnością. Jak mówi, w mieście jest duże zapotrzebowanie na dzielenie się żywnością z krótkim terminem, bo istnieje też, jak na całym świecie, problem z jej wyrzucaniem.
Zapytaliśmy nowosądeczan, czy podzielają zdanie, że w stolicy regionu marnuje się żywność. – Wyrzucają – szynki, konserwy, dżemy – mówi spotkany przez nas mężczyzna. – Oczywiście, że się dużo żywności marnuje. Ludzie hurtem kupują wszystko, co jest na promocji i jest po prostu kupowane za dużo – twierdzi pani wracąjaca z rynku maślanego.
Na czym polega akcja dzielenia się żywnością? – Ktoś ma w domu zapas żywności, kupił za dużo i czuje, że tego nie zużyje, że się to zmarnuje, to warto tą rzecz komuś przekazać. Na tej zasadzie, że mam dwa kilogramy ziemniaków, czy jabłek, albo trzy jogurty z dwudniową datą ważności. Wtedy ktoś chętny, kto chce to za darmo odebrać, może się zgłosić – tłumaczy Krystian Goliński.
Jak się okazuje, podobny pomysł kilka lat temu miał radny Michał Kądziołka. Zwrócił się do prezydenta Nowego Sącza, Ludomira Handzla z pytaniem, czy miasto mogłoby udostępnić miejsce, w którym stałaby lodówka z artykułami spożywczymi dla wszystkich potrzebujących. Chodziło wówczas o budynek dworca MPK. Taka lokalizacja odpowiada też Krystianowi Golińskiemu.
Skierowaliśmy drogą mailową zapytanie do Biura Prasowego Urzędu Miasta Nowego Sącza, czy teraz byłaby możliwość włączenia się w akcję. Czekamy na razie na odpowiedź.
Jak mówi Krystian Goliński, o ile ludzie chętnie dzielą się żywnością, to jest mało chętnych do jej odbioru. Uważa on, że w tej sprawie mocno rządzą jeszcze stereotypy. – Ktoś jest biedny, potrzebujący, ale może się wstydzić podejść i poprosić. Tu chodzi po prostu o to, żeby się żywność nie marnowała.
I to ma być główny cel akcji, która w innych miastach Polski jest już mocno popularna. Na razie zainteresowani dzielą się żywnością między sobą, wymieniając informacje na Facebooku.