Lis, kuna, a może po prostu kradzież? Zniknięcie małego łabędziątka ze stawu w parku Strzeleckim powoduje spekulacje, co mogło stać się z ulubieńcem tarnowian.
O możliwe scenariusze spytaliśmy ornitologa, Kazimierza Walasza z Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego.
– To zdecydowanie nie mogła być kuna! Jest za mała! Poza tym łabędzie ostro bronią młodych – stwierdził w rozmowie z RDN. – Nie mogła też wykraść jajek, bo są dla niej za duże – dodaje.
Gdyby maluszek chorował, byłoby to widać, zresztą pozostałyby jego szczątki.
Co zatem mogło przytrafić się łabędziątku?
– Pierwsza możliwa sytuacja to jest taka, że ktoś w jakiś sposób zawłaszczył czy te jaja, które wcześniej były w gnieździe, czy tego pisklaczka po wykluciu. Zdarza się, że niektóre osoby chcą mieć łabędzia na swoim stawku, w swoim gospodarstwie. Może pojawił się drapieżnik, na przykład lis. Lisy penetrują całą przestrzeń miasta. Dla drapieżnika wejście do wody to nie jest problem.
Łabędzica nie opuszcza jednak łatwo gniazda ani nie pozostawia pisklęcia samego. Aby tak się stało, musiałoby ją coś mocno wystraszyć. Czy zatem ktoś wykradł łabędziątko?
– Jest to duży ptak i ma możliwości obrony. Może być tak, że ten łabędź po prostu mógł się bać. Dlatego ta sytuacja, że mógł to zrobić człowiek, wydaje się najbardziej prawdopodobna. Myślę, że na przyszłość najlepiej byłoby w tym okresie, jak jest wysiadywanie, założyć gdzieś w sąsiedztwie kamerę, z której byłby widok na cały staw, łącznie z gniazdem i wtedy, łatwiej byłoby ustalić co się stało.
Przypominamy, że na terenie parku Strzeleckiego nie ma kamer miejskiego monitoringu.
Jak informowaliśmy, kilka dni temu mały łabędź z Parku Strzeleckiego przepadł bez śladu.
Pisklę było jeszcze z rodzicami 24 maja, widzieli je strażnicy miejscy oraz pracownicy firmy pielęgnującej parkową zieleń. Nazajutrz stwierdzono, że łabędź zniknął.