Czy system odwadniający nie zadziałał? PKP PLK tłumaczy, miasto odpowiada [ZDJĘCIA]

Wiadukt

W weekend majowy kierowcy mieli duże problemy z nowym przejazdem pod wiaduktem na al. Tarnowskich, bo po pierwszej wiosennej ulewie zrobiła się tam potężna kałuża.

Tymczasem trwająca 4 lata budowa przejazdu na al. Tarnowskich i dwuletni poślizg w oddaniu drogi były spowodowany właśnie problemem z zabezpieczeniem jej przed zalewaniem.

Czy problemu nie udało się rozwiązać, skoro po pierwszej wiosennej ulewie zrobił się tam potop?

Już podczas remontu PKP PLK przekonywały, że była to najtrudniejsza inwestycja ze wszystkich wiaduktów na terenie Tarnowa właśnie z powodu budowy zabezpieczenia przed zalewaniem tego miejsca przez wody gruntowe.

Czy to się nie udało?

Zapytaliśmy o to PKP Polskie Linie Kolejowe, które budowały wiadukt i drogę.

Jak mówi Katarzyna Głowacka z zespołu prasowego, wszystko zadziałało prawidłowo, a wina leży po stronie zarządcy drogi, czyli miasta.

– System odwodnieniowy wiaduktu przy al. Tarnowskich w Tarnowie działa poprawnie i spełnia zakładane funkcje. Natomiast intensywny opad deszczu spowodował napływ wody do kanalizacji, która nie była w pełni drożna – natomiast oczyszczanie jej i bieżące utrzymanie drogi jest w zakresie zarządcy drogi. PLK zwróciły się do zarządcy drogi o dokonanie bieżącego oczyszczenia kanalizacji.

Tymczasem miasto wyjaśnia, że też nie jest odpowiedzialne za zalanie przejazdu.

Jak powiedział radiu RDN Krzysztof Kluza, kierownik Działu Utrzymania Miasta, ostatni przegląd odwodnienia pod wiaduktem był przeprowadzony z koleją 22 kwietnia i wszystko było w porządku.

– Są dwie przyczyny zalania drogi. Jedną z nich jest przeprowadzanie prac przez kolejarzy na skarpie przy wiadukcie.

– Ziemia, która jest wożona tam,  tak naprawdę spłynęła na jezdnię, podczas intensywnych opadów deszczu zostało zabrana z wodą do kratek, które zostały zamulone, a druga sprawa to to, że wpusty mostowe, które są zamontowane pod wiaduktem tak naprawdę powinny być na moście montowane. Myśmy od samego początku budowy mówili, że te wpusty nie będą spełniały swojej funkcji, jeżeli chodzi o odprowadzanie wody przy większych opadach deszczu, ponieważ nie mają tzw. osadników i będą się zatykały.

Jak dodaje Krzysztof Kluza, miasto już wystosowało do kolejarzy mailem swoje stanowisko w tej sprawie i będą wysyłać dokumentację ze zdarzenia wraz ze zdjęciami zatkanych wpustów i spływającego zamulenia.

ZDiK będzie też dążyć do tego, by kolejarze naprawili zamontowane wpusty.

Exit mobile version