Znany policji recydywista, który kierował w przeszłości grupą przestępczą, wpadł zupełnie przypadkowo w ręce policji, gdy przyjechał z narkotykami nad rzekę w rejonie zakładów azotowych, prawdopodobnie na spotkanie z dilerami.
Miał pecha, bo w tym czasie policjanci prowadzili na wałach eksperyment w ramach innego śledztwa i zainteresowali się podjeżdżającym samochodem – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, Mieczysław Sienicki.
– Podjechał samochód z przyciemnionymi szybami, co wzbudziło zainteresowanie funkcjonariuszy. Postanowili wylegitymować kierowcę. Na widok zbliżających się policjantów, kierowca podjął próbę ucieczki i wyrzucił reklamówkę, z którą uciekał, do rzeki. Udało się jednak zatrzymać mężczyznę, wyłowiono również z Dunajca wyrzuconą przez niego reklamówkę i okazało się, że były w niej środki odurzające i substancje psychotropowe.
Jak dodaje prokurator Mieczysław Sienicki, ilość narkotyków wystarczyłaby do odurzenia średniej wielkości miasta.
– Znajdowało się tam 807 gramów amfetaminy oraz ponad 50 marihuany. Ta ilość narkotyków wystarczyłaby na wytworzenie ponad 80 tysięcy działek, a więc ilości, którą jednorazowo można by odurzyć większą część Tarnowa.
45- letniemu tarnowianinowi – Maciejowi M. – grozi od 2 do 12 lat więzienia.
Teraz jest w trzymiesięcznym areszcie tymczasowym.