Mieszkańcy tarnowskiej dzielnicy Krzyż proszą o interwencję w sprawie skrzyżowania Ćwiklińskiej z Jaracza. Jak mówią, wypadki są tam na porządku dziennym.
Jak tłumaczy radna miejska Grażyna Barwacz, to miejsce szczególnie niebezpieczne, gdzie przyjezdni kierowcy powodują liczne zdarzenia drogowe.
– Jest to miejsce bardzo niebezpieczne z pełną nazwą „Trójkąta Bermudzkiego”, po prostu wypadki są tam na porządku dziennym. Prosimy, żeby przemyśleć, co zrobić w tym miejscu. Dość trudno niektórym osobom spoza naszej dzielnicy wysondować, w którym miejscu pojawia się ulica główna i niestety wypadków tu jest bardzo dużo. Może jednak zastanowić się nad umieszczeniem tam progów zwalniających i wtedy każdy, dojeżdżając do Jaracza musiałby się prawie zatrzymać.
Pełniący obowiązki kierownika w Dziale Organizacji Ruchu w ZDiK, Paweł Armatys, zapewnia, że problem skrzyżowania zostanie przeanalizowany w najbliższym czasie pod kątem bezpieczeństwa.
– Zastanawiamy się nad umieszczeniem znaku stop na wlocie podporządkowanym. Jeżeli po przeprowadzonej analizie stwierdzimy możliwości przede wszystkim prawne, sporządzimy stosowny projekt organizacji ruchu w celu wdrożenia tych zmian. Obecnie na wlocie ulicy Ćwiklińskiej znajduje się znak A7 i linia zatrzymań. Po zmianie byłaby linia bezwzględnego zatrzymania stop oraz znak B20, który dodatkowo powinien podkreślić podporządkowanie i charakter ulicy Ćwiklińskiej.
Dodajmy, że kilkanaście dni temu został uszkodzony słup energetyczny przy skrzyżowaniu Jaracza i Ćwiklińskiej.