Lekarz Jarosław Kolendo uważa, że problemem nie są limity, a brak specjalistów.
– Każdy ma swoją wydolność psychofizyczną. Kardiolog nie jest w stanie przyjąć więcej na pierwszej wizycie, jak góra 3-4 pacjentów na godzinę – tłumaczy prezes ZPS-u.
– Jeżeli chodzi o przychodnię, którą zarządzam, to wydaje mi się że to jest mało prawdopodobne żeby jakoś drastycznie się te kolejki zmniejszyły, dlatego że lekarze pracują bardzo dużo. Wiemy, że liczba lekarzy w krótkim czasie się nie zwiększy, więc ja nie widzę możliwości żeby ta liczba porad się w tym momencie zwiększyła. Lekarze też mają swoją wydolność psychofizyczną.
W programie Słowo za Słowo prezes Zespołu Przychodni Specjalistycznych w Tarnowie mówił, że są poradnie, które jako pierwszy wolny termin podają… 2025 r. Tyle w największej tarnowskiej przychodni czeka się np. na wizytę do ortodonty.
Żeby dostać się do diabetologa, endokrynologa, nefrologa czy okulisty w ZPS, trzeba poczekać do przyszłego roku.
Kardiolog, pierwszy wolny termin ma pod koniec listopada tego roku, ale z pilnym skierowaniem przyjmie nas w lipcu.
Najkrótsze kolejki – do dwóch miesięcy- są w tej chwili do alergologa, chirurga ogólnego, chirurga szczękowo-twarzowego, ortopedy, pulmonologa, dermatologa, logopedy, laryngologa, ginekologa i protetyka stomatologa. Gastroskopię możemy zrobić już w kwietniu.
Znosząc limity do lekarzy specjalistów, Ministerstwo Zdrowia chce nadrobić stracony przez pandemię czas i poprawić dostęp pacjentów do leczenia.
Już od kwietnia znosi limity w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej.
– Przekraczanie limitów zapisanych w kontraktach NFZ będzie dopuszczane i finansowane na bieżąco – zapowiedział szef resortu zdrowia Adam Niedzielski.