Rozwiązanie ma służyć odbudowie zdrowia Polaków w okresie pandemii.
Teoretycznie kolejki do lekarzy powinny się skrócić.
– Dotąd przy kontraktach były wykonywane tzw. nadwykonania, czyli ponad kontrakt i NFZ często zwracał koszty – przypomina Jan Musiał, prezes Mościckiego Centrum Medycznego.
– W tym sensie, jeżeli specjalista mógł przyjąć więcej pacjentów, to to robił, ryzykowało się, że te rzeczy nie zostaną zapłacone, mówię o nadwykonaniach. W większości przypadków te nadwykonania NFZ zwracał. Teraz, gdy nie będzie limitów, to znaczy, że gdy specjaliści będą przyjmować ponad kontrakt, który jest z NFZ podpisany, te usługi będą płacone w całości, czyli te nadwykonania.
– Innym problemem jest brak wystarczającej ilości specjalistów i możliwości udzielania świadczeń pacjentom – dodaje Jan Musiał.
– Na przykładzie Mościckiego Centrum Medycznego, do ginekologa są kolejki. Zniesienie limitów nie zlikwiduje kolejek i nie można ich zmniejszyć, bo jest duże zainteresowanie. Do ortopedy także czeka się w kolejce. Z kolei dermatolog, diabetolog czy pulmonolog ma pewną rezerwę i można więcej pacjentów przyjąć i tutaj zniesienie limitów na pewno pomoże.
Jak mówi prezes MCM, część pacjentów nie korzysta obecnie z niektórych usług specjalistów z obawy o zagrożenie zarażeniem koronawirusem. To odbija się negatywnie na ich zdrowiu.
Przychodnia jest przygotowana, są wszystkie obostrzenia sanitarne, więc zachęca, aby korzystać z wizyt u specjalistów.
Czasowe zniesienie limitów przyjęć do wszystkich specjalistów, według ministerstwa zdrowia, miałoby obowiązywać co najmniej do końca roku.