Pracownikom Azylu nie udało się złapać zwierzęcia, ale poprzez otwarcie ogrodzenia umożliwiono jej opuszczenie terenu.
Sarna przebywała na terenie dawnej fabryki od ponad miesiąca.
Gruba pokrywa śnieżna i niebezpieczny pofabryczny teren uniemożliwiały wejście i złapanie koziołka.
Przez ostatnie tygodnie zwierzę dokarmiali mieszkańcy i pobliscy pracownicy firm.
Jak przyznaje kierownik Azylu, Adrian Starzyk, akcja była męcząca.
– Szybka akcja ze względu na szybkość koziołka i bardzo męcząca ze względu na zarośla, które uniemożliwiały szybką reakcję. Teren jest ogromny i koziołek miał pole do popisu. Na szczęście udało się go uwolnić, zrobiliśmy lukę w ogrodzeniu i wyszedł na drugą stronę, udając się w rejony mało zabudowane.
Sarna udała się w kierunku Tarnowca.