Tak ma być w Wiśle czy Szczyrku. Właściciele branży zimowej mówią dość i planują otworzyć swoje ośrodki od 18 stycznia, nie czekając na decyzję rządu, bo jak twierdzą, będą to robić zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, które, jeśli tylko w kraju nie obowiązuje stan wyjątkowy, nie zabrania im działalności z jednoczesnym przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa sanitarnego.
Co ze stacjami narciarskimi w regionie Sądecczyzny?
Jak udało się na ustalić nawet najmniejsze ośrodki narciarskie, aby nie tworzyć dodatkowych kosztów jakie mogą przynieść kary, nie będą otwierać stacji.
Tak zrobią chociażby właściciele niewielkiego ośrodka KokuszkaSki koło Piwnicznej. Jak mówi pracująca tu Agata Długosz inne stacje zaczęły naśnieżanie.
– Nie śledzę tego teraz na bieżąco, ale widzę że te duże stacje zaczynają śnieżyć, będą się przymierzać do otwarcia. Podjęliśmy decyzję, że po prostu nie pakujemy się w większe koszty i nie otwieramy wyciągu, bo znając życie nie jesteśmy w stanie uzyskać jakiegokolwiek dofinansowania, bo takie progi stawiają, że po prostu nie jesteśmy w stanie tego spełnić.
Inne mniejsze stacja planują działać jeśli tylko będzie taka decyzja rządu. Tak dzieje się chociażby w Cieniawie czy w Kamiannej. Swoje indywidualne wyjście z sytuacji ma chociażby Centrum Sportów Zimowych w Ptaszkowej, bo na tamtejszych narciarskich trasach biegowych cały czas trenować mogą zawodnicy z klubów sportowych.
Zawody i treningi mogą odbywać się też na stacjach posiadających odpowiednie licencje jak chociażby Arena Słotwiny czy Palenica w Szczawnicy.
Armatki śnieżne działają już jednak w Kasinie, Tyliczu na Jaworzynie, w Wierchomlii i Rytrze.
Po wczorajszej konferencji ministra zdrowia wiadomo już jednak, że po 17 stycznia obostrzenia nadal będą obowiązywały.