Egzorcysta diecezji tarnowskiej podkreśla, że apostazja to nie jest tylko wypisanie się z 'listy katolików’.
Przestrzega jednocześnie przed konsekwencjami 'modnego’ ostatnio wychodzeniem z Kościoła.
– Myślę, że jest to ogromny dramat tej osoby, dlatego, że w chwili śmierci, kiedy każdy z nas zostanie poddany sądowi szczegółowemu, taka osoba usłyszy, jeśli się nie nawróci, jeśli z powrotem nie przystąpi do Kościoła Katolickiego, usłyszy przerażające słowa – przestrzega kapłan.
Ks. Janusz Faltyn mówi, że często nawet osoby wierzące i praktykujące nie rozumieją definicji apostazji. Traktują ją jako urzędową formalność.
Tymczasem każda apostazja, jak wyjaśnia ks. Janusz Faltyn, jest osobistym dramatem osoby, która jej dokonuje, a także raną, której doznaje Bóg i Kościół.
– Apostazja to odstępstwo od wiary, świadome i dobrowolne, bardzo ciężki grzech, który pociąga za sobą ogromne skutki duchowe. Jest to odcięcie się, świadome i dobrowolne, od łaski zbawienia, wysłużonej przez Chrystusa na Krzyżu. Jest to grzech, który bardzo rani jedność Kościoła, człowiek odcina się od wspólnoty wierzących i ochrzczonych. To grzech, który jest zgorszeniem innych. Jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu, godzi wprost w miłość Pana Boga – podkreśla.
W ostatnim czasie, zwłaszcza od jesieni ubiegłego roku, daje się zauważyć wzrost liczby apostazji. W niektórych antykościelnych środowiskach zapanowała swoista 'moda na apostazję’, którą osoby, dokonujące jej, chwalą się na rożnego rodzaju blogach i profilach społecznościowych.