Po porazce przed tygodniem u siebie z Wisla Pulawy mielczanie podejmowali Miedz Legnica. Od poczatku spotkania kibice ogladali wyrównane spotkanie, które bylo rozgrywane w niezbyt szybkim tempie.
Zadna z druzyn nie zamierzala sie otworzyc przed rywalem, dlatego okazji bramkowych bylo niewiele. Goscie swoja szanse w pierwszej czesci stworzyli sobie w 30 minucie. Wówczas w dobrej sytuacji znalazl sie Petteri Forsell, ale jego strzal zostal zablokowany. Piec minut pózniej groznie przymierzyl Mariusz Rybicki, ale bramkarz mielecki – Marek Koziol zdolal obronic uderzenie. Stal mogla zdobyc bramke w ostatniej minucie pierwszej czesci meczu, jednak Szymon Sobczak trafil w golkipera Miedzi.
Dokladniejszy byl kilkadziesiat sekund po przerwie Adrian Liberacki, który z zimna krwia wykorzystal brak koncentracji w szeregach Miedzi. Jak sie okazalo bylo to jedyne trafienie w tym spotkaniu. Wprawdzie po stracie gola legniczanie ruszyli do ataku, ale grali nieskutecznie. Pilkarze Stali mogli podwyzszyc, ale strzal w 60 minucie Mateusza Cholewiaka obronil Pawel Kapsa. Od 65 minuty mielczanie musieli grac w dziesiatke. Za dwie zólte kartki plac gry opuscil Michal Bierzalo. Miedz przyspieszyla, ale wciaz miala problemy ze stwarzaniem sobie wielu okazji. W 70 minucie do strzalu doszedl Michal Bartkowiak, który nie trafil w bramke, a cztery minuty ten sam zawodnik strzelil celnie, jednak swietnie obronil Koziol.
W kolejnej akcji ponownie uderzyl Bartkowiak, ale gola nie bylo. Podobny scenariusz miala akcja, gdy strzelal Rumen Trifonov. Miedz atakowala do konca, ale Stal szczesliwie dowiozla wygrana 1:0 do ostatniego gwizdka sedziego.
-To byl naprawde trudny pojedynek – mówil po meczu kapitan Stali Mateusz Cholewiak
-Nie moglismy sie odslonic w tym spotkaniu, bo rywal mial spory potencjal – podsumowal spotkanie, autor jedynej bramki Adrian Liberacki
-Zeby zdobywac punkty, trzeba grac konsekwentnie caly mecz – to slowa trenera mielczan Zbigniewa Smólki
W tabeli mielecka Stal jest pietnasta z 14 oczkami na swoim koncie.