Dusza Stonesów

3 lipca mija kolejna rocznica jego smierci. To on wymyslil nazwe The Rolling Stones. On tez byl zalozycielem tego najslynniejszego rockandrollowego bandu swiata. Nazywal sie Lewis Brian Hopkins-Jones, w historii rocka zapisal sie jako Brian Jones. 

Lewis Brian Hopkins-Jones, podobnie, jak Mick Jagger i Keith Richards pochodzil z tzw. klasy sredniej, jego ojciec byl inzynierem lotniczym. Urodzil sie 28 lutego 1942 roku w niewielkiej uzdrowiskowo-wypoczynkowej miejscowosci Cheltenham.
Jeszcze jako smarkacz mial ambicje by zostac osoba o slawie swiatowej. Byl jednak odmiencem, dzieciakiem wyalienowanym i sfrustrowanym. Ponoc w szkole byl obiektem regularnych zaczepek i zlosliwych zartów ze strony rówiesników. Byl niski i bardzo kiepsko radzil sobie w grach zespolowych. Jedynym sportem, który go fascynowal, byly skoki do wody. Mial sporo kompleksów i leczyl je w mocno nieodpowiedzialny sposób. Byl jeszcze w szkole, kiedy jego czternastoletnia przyjaciólka zaszla z nim w ciaze. Dziecko zostalo adoptowane, ale dla rodziny i calego otoczenia byl to prawdziwy szok. Brian usidlal dziewczyny grajac swietnie role kolesia wrazliwego, skrzywdzonego i niezrozumianego przez otoczenie. Trzeba podkreslic, ze nawet wtedy, gdy stal sie jednym z najslynniejszych ludzi w swiecie muzyki, z postawy tej nie zrezygnowal. Nie mial jeszcze dwudziestu lat, gdy siostra jednej z jego licznych przyjaciólek powila mu syna.
Po skonczeniu szkoly w Cheltenham, dzieki calkiem dobrym ocenom, Jones móglby bez przeszkód dostac sie na uniwersytet. Dyrekcja szkoly wystawila mu jednak fatalna, acz niewatpliwie zasluzona opinie. To wykluczalo przejecie na wyzsza uczelnie.
Jesli chodzi o zdolnosci muzyczne to – jak twierdzili jego bliscy – Brian przejawial je od najmlodszych lat. Nauke gry na pianinie rozpoczal w wieku szesciu lat. Jako dwunastolatek dolaczyl do orkiestry szkolnej i nauczyl sie grac na klarnecie. Na punkcie muzyki calkiem oszalal, gdy zobaczyl wystep Chris Barber’s Jazz Band. Po wystepie dopadl Alexisa Kornera, a ten pomógl mu. Entuzjasta bluesa znalazl sie w Londynie. Tam, po pewnym czasie, przyszedl do jego zespolu Mick Jagger, który jako warunek wspólnego muzykowania postawil przyjecie Keitha Richardsa. Tak to sie zaczelo. Skonczylo sie po siedmiu latach – wiosna 1969 roku.
Bil Wyman, ówczesny basista The Stones, taki pisal po smierci muzyka: Brian mial styl i pomimo tego, jaki byl pod koniec zycia, zrobil wiecej niz inni dla rozpowszechnienia stylu hippie. Gral cholernie dobrze na gitarze szyjka od butelki na dlugo przed tym, kiedy ktos w Anglii w ogóle wiedzial, o co w tym chodzi. Byl prawdopodobnie lepszym, bardziej naturalnym muzykiem niz my wszyscy razem wzieci.
W polowie lat 60. Jones, Jagger i Richards doskonale odpowiadali lansowanemu przez media wizerunkowi niegrzecznych chlopców. Zwazywszy jednak na wszystkie wczesniejsze „dokonania” tej trójki, z cala pewnoscia mozna stwierdzic, ze w pierwszym okresie dzialalnosci grupy to wlasnie Brian byl najbardziej niegrzecznym kolesiem. Ponoc kiedys Keith Richards powiedzial do niego: Stary, ty nigdy nie dociagniesz do trzydziestki, na co Brian odpowiedzial po prostu: Wiem.
Z biegiem lat ten pomyslodawca nazwy zespolu i pierwszy lider Stonesów, zaczal oddalac sie od kumpli. Kupil sobie farme, na której A. Milne napisal Kubusia Puchatka. Tam z upodobaniem i spora regularnoscia oddawal sie orgiastycznym imprezom. Na tragiczny final takiego trybu zycia nie trzeba bylo dlugo czekac. Utonal we wlasnym basenie w nocy z 2 na 3 lipca 1969 roku. Tuz przed tragiczna smiercia zostal usuniety z zespolu, a nastepnego dnia po jego smierci ukazal sie nowy singel Stonesów zawierajacy znakomite kawalki Honky Tonk Woman i You Can’t Always Get What You Want.
Wkrótce po odejsciu Briana w zaswiaty, Stonesi poswiecili mu najwiekszy koncert w calej wczesniejszej historii rocka (trzeba pamietac, ze Woodstock oraz festiwal na wyspie Wight z 1970 roku mialy miejsce pózniej). Zorganizowany ku pamieci Jonesa wystep zgromadzil w londynskim Hyde Parku dziesiatki tysiecy widzów. Przybyli na koncert z wielogodzinnym wyprzedzeniem. Przyozdobieni w paciorki, chusty i bizuterie brzdakali na gitarach i grali na bebnach. Bill Wyman twierdzil po latach, ze wszystko to wygladalo jak hippisowskie niebo.
Tego dnia, oprócz Stonesów, na scenie pojawily sie zespoly, takie jak: New Church wspomnianego Alexisa Kornera, Family, Screw, a przede wszystkim nowozalozony twedy King Crimson.
Miesiac po smierci Briana roku magazyn Rolling Stone napisal: Jesli uznamy, ze Keith i Mick stanowili umysl i cialo The Stones, to Brian byl niewatpliwie dusza.

 Krzysztof Borowiec

Exit mobile version