2 lutego minelo 40 lat od dnia, w którym ukazala sie plyta zespolu Genesis A Trick Of The Tail. Czas pokazal, ze byl to jeden z najlepszych albumów nie tylko roku, ale i calej tamtej tak waznej w dziejach rocka dekady.
Najczesciej uzywanym okresleniem, jakie dotyczylo plyty, a którego z upodobaniem uzywano w recenzjach prasowych, bylo „piekna”. Temu muzyczno-tekstowemu urokowi Sztuczki slusznie dali sie uwiesc takze amatorzy rocka, a wsród nich czytelnicy wplywowego magazynu Melody Maker, którzy dzielu Genesis przyznali miano plyty roku 1976. W pokonanym polu, co warto wspomniec, znalazly sie wtedy albumy Presence Led Zeppelin oraz Desire Boba Dylana. Na liscie bestsellerów w Wielkiej Brytanii plyta dotarla do pozycji 3 i pozostawala w zestawieniu przez 39 tygodni. Cztery miesiace po wydaniu uzyskala na Wyspach status zlotej.
Osobiscie wlasnie od tego wydawnictwa zaprzyjaznilem sie z Genesis. Wczesniej, gdy glówna postacia tego progresywnego bandu byl charyzmatyczny Peter Gabriel, w muzyce grupy jakos nie odnajdywalem szczególnie bliskich mi klimatów. Dzialo sie tak zapewne z racji mojego mlodego wieku, ale tez, jak sadze dzis, z powodu silnego uzaleznienia od hardrocka. Moi starsi koledzy, w slad za tysiacami innych fanów „gabrielowego” Genesis, wieszczyli po odejsciu tego artystycznego guru, rychly koniec grupy. Na szczescie stalo sie inaczej.
Zrejestrowana bez Gabriela plyta A Trick Of The Tail nie tylko zachwycila dotychczasowych fanów, ale – co wiecej – pomogla pozyskac cale rzesze nowych, wcale nie mniej oddanych.
Rejestracja materialu, która odbywala sie w londynskich studiach nagraniowych Trident, rozpoczela sie w pazdzierniku roku 1975. Produkcja zajal sie David Hentschel. Projekt okladki powierzono wzietej agencji artystycznej Hipgnosis. Autor, Colin Elgie, zaproponowal postaci pojawiajace sie w piosenkach. Efekt byl znakomity. Sztuczka jest do dzis jedna z najbardziej rozpoznawalnych okladek tamtej dekady.
Muzycznie przy powstawaniu plyty nie od razu wszystko sie ukladalo. Material w warstwie instrumentalnej byl gotowy, a zespól wciaz poszukiwal wokalisty. Dziesiatki przesluchan nie przynosily efektu. Wszyscy wykladali sie na utworze Squonk. Wreszcie Collins, zapytany co o tym wszystkim sadzi, zaproponowal, ze sam zaspiewa. Kiedy zaprezentowal swoje wykonanie, kolegom szczeki opadly. Powierzono mu role glównego wokalisty.
Ostatecznie na plycie znalazlo sie osiem utworów, w wiekszosci bedacych przejawem talentu kompozytorskiego Tony’ego Banksa. Ten twórczy klawiszowiec skomponowal utrzymany w klimacie lekko wodewilowej piosenki utwór tytulowy oraz wyjatkowej urody ballade Mad, Mad Moon, konczaca pierwsza strone plyty. Wspólnie z gitarzysta Stevem Hackettem napisal utwór Entangled, a z basista Mikem Rutherfordem wspomniany Squonk oraz pozornie prosta ballade o starosci i przemijaniu – Ripples. Równiez rockowa miniopera Robbery, Assault and Battery jest dzielem Banksa, w tym wypadku stworzonym wspólnie z Collinsem. Dwie kompozycje zostaly podpisane przez caly zespól, bylo to otwierajaca album Dance On A Volcano, oraz wienczaca calosc Los Endos. Ta pierwsza charakteryzujaca sie zwartym rytmem, urzekajacym motywem melodycznym oraz licznymi eksperymentami z rytmem, zadowolic miala, jak pisali krytycy, najbardziej wybrednych koneserów. Utworowi mrocznego charakteru przydawal mocno wykorzystany w nim melotron. Finalowa kompozycja natomiast, to wielowatkowy utwór instrumentalny o rozbudowanej strukturze.
Do promocji plyty wykorzystano technike filmowa, dzieki której powstaly pierwsze w dziejach Genesis teledyski. W wywiadzie z przelomu stycznia i lutego 1976 roku Collins wyznal: Zrobilismy kilka krótkich filmów – jeden do „Robbery, Assault and Battery”. W planach jest tez film do „A Trick Of The Tail”.
W tym drugim przypadku powstal teledysk, w którym zminiaturyzowany przez bluebox Collins spaceruje po fortepianie. Trzecim filmikiem byla ilustracja do Ripples.
Na koniec kilka slów o Philu Collinsie, który kilka lat po wydaniu plyty podjal bardzo udane dzialania solowe. Ten wczesnie lysiejacy, niepozorny, pozbawiony aparycji gwiazdy rocka facet zdobyl w swiecie uznanie i sympatie. Dobrze ujal to kiedys Marek Wiernik: W oczach plci brzydkiej to równy chlopina, sprawiajacy wrazenie wiecznie skacowanego. Eleganckim damom natomiast wcale nie przeszkadza jego nieogolona twarz, przydlugie spodnie, obszerne marynarki i zapiete pod sama szyja koszule.
W jednym z plebiscytów przeprowadzonych w koncu lat osiemdziesiatych Collins, który w ostatnia sobote stycznia skonczyl 65 lat, uznany zostal za meskie uosobienie seksu.
Krzysztof Borowiec