Bylem hipisem – Chris Farlowe o sobie

To bylo blisko 11 lat temu. Wtedy to znamienity brytyjski wokalista Chris Farlowe, który kilka dni temu obchodzil 75 urodziny, dal koncert w tarnowskim teatrze. Na konferencje prasowa zorganizowana w Tarnowskim Centrum Kultury udalem sie wówczas w towarzystwie fanki i znawczyni starych, dobrych brzmien – Agaty Zak. Ciekawi bylismy kim jest ten gosc – jakby nie bylo – legenda brytyjskiej sceny rockowej, wokalista cenionych formacji Atomic Rooster i Colosseum, a przy tym niedoszly frontman rockowego zespolu wszechczasów – Led Zeppelin.

Farlowe, w towarzystwie Normana Beakera i jego muzyków oraz Andrzeja Malcherka, lidera supportu – Free Blues Band, zjawil sie na konferencji prasowej w TCK bardzo punktualnie. Malcherek ostrzegal, ze Chris i jego koledzy posluguja sie „cockneyem”, specyficzna gwara londynska, co moze byc klopotliwe w zrozumieniu. Nie bylo jednak tak zle.
Agata Zak: Którzy artysci mieli wplyw na ciebie i twoja pózniejsza twórczosc?
Pamietam, ze kiedy bylem malym chlopcem i nie chodzilem jeszcze do szkoly, a mialem wówczas moze piec lat, to moja ulubiona piosenkarka byla Doris Day. Moja mama grywala na pianinie wiele tego typu piosenek, a zwlaszcza te z repertuaru Doris Day. Sluchalem tez Frankiego Lane’a, a pózniej Elli Fitzgerald. To byly moje pierwsze muzyczne fascynacje.
W 1955 roku wraz z kolegami wygral konkurs na najlepsza grupe skifflowa w Wielkiej Brytanii. Styl ten jednak porzucil, idac zdecydowanie w strone rock and rolla. Porzucil tez gitare, na której grywal, koncentrujac sie wylacznie na spiewaniu.
A.Z.: Dlaczego zdecydowales sie zostac wokalista?
Spiewalem juz w wieku trzech, moze czterech lat. Bylo to wiec dla mnie cos naturalnego i jakby w sposób naturalny zostalem wokalista. Poza tym bylem w tym dobry i…(dodaje z usmiechem) nadal taki jestem, tak mi sie przynajmniej wydaje.
Jednak, mimo wielu swietnych kompozycji, które w swojej karierze wykonywal, tylko jednej piosence udalo sie trafic na szczyt brytyjskiej listy przebojów.
Krzysztof Borowiec: Jak to sie stalo, ze nagrales Out Of Time?
Poznalem Micka Jaggera jeszcze przed zalozeniem The Rolling Stones. Gralismy razem w wielu londynskich klubach. Tam przychodzilo mnóstwo ludzi i sporo muzyków. Muzycy maja taki zwyczaj, ze w takich miejscach, czesto przy barze, duzo rozmawiaja ze soba i z czasem zaprzyjazniaja sie. Dlatego tez, gdy Mick i jego kapela stali sie slawni, a my gralismy w podobnym do nich stylu, nagralismy kilka ich piosenek, miedzy innymi wlasnie Out Of Time .
K.B.: Jak wspominasz wspólprace z Jimmym Pagem?
Jimmy’ego poznalem jeszcze w czasach, kiedy chodzil do szkoly. Znamy sie wiec od konca lat 50-tych. Wielokrotnie razem grywalismy, jeszcze na dlugo przed powstaniem Led Zeppelin. Gdy Jimmy tworzyl te kapele bylem drugim w kolejnosci kandydatem na wokaliste. Niestety drugim po Robercie Plancie. Pózniej dosc czesto grywalismy razem. Jimmy zapraszal mnie do nagran, jak chocby przy plycie Outrider. Czynil tak ze wzgledu na podobienstwo mojego i Roberta glosu – wysokiego i silnego. Do dzisiaj jestesmy w dobrej komitywie, kiedy spotykamy sie na ulicy albo w klubie, zawsze znajdziemy troche czasu na rozmowe i drinka.
Najwieksze sukcesy Farlowe’a przypadaly na okres dzieci kwiatów. Niektórzy jego koledzy, nie koniecznie zdeklarowani hipisi, jak chocby Brian Jones z The Rolling Stones, przeholowali w upajaniu sie wyimaginowana, narkotyczna wolnoscia. W Anglii (pomijajac Lennona) ruch hipisowski nie mial przy tym tak jednoznacznej wymowy pacyfistycznej, jak w Stanach Zjednoczonych. Angielski termin hippie byl raczej protekcjonalnym okresleniem nadawanym mlodym ludziom przez starszych muzyków i przedstawicieli cyganerii.
A.Z.: Chris, czy byles hipisem?
Tak, mysle, ze bylem nim. To byl wesoly czas. Bralem sporo prochów i pilem naprawde duzo. Zwlaszcza Jacka Danielsa , ale takze wina i…uzupelnia, smiejac sie – czulem sie calkiem niezle.
Dzieki Bogu, zyjesz – wpadaloby dodac. Farlowe w swojej karierze wydal nie tylko kilka bardzo dobrych singli, ale – wraz z kompilacjami – ponad dwadziescia „duzych” solowych plyt, a do tego jeszcze albumy z Atomic Rooster i Coloseum.
K.B.: Która z twoich plyt jest wedlug ciebie najwazniejsza?
Mysle, ze Out of time. Ona jest dla mnie numerem jeden. Nagralem jednak ich juz tak duzo, ze bardzo ciezko jest jednoznacznie to okreslic. Lubie na przyklad Chris Farlowe Band Live – nagrana na zywo podczas sesji w Marquee, czy From Here To Mama Rosa.
K.B.: A twoja ostatnia plyta Farlowe That! ?
O tak. To takze bardzo dobry album. Jestesmy (tu wskazuje na Normana Beakera) z niego bardzo zadowoleni.
Z udzialem Normana Beakera nagral takze przedostatnia wówczas plyte Glory Bound. Wiadomo jednak, ze w czasie wolnym od spiewania od lat zajmuje sie kolekcjonowaniem militariów. Przez pewien czas prowadzil w Londynie swój wlasny sklep z militariami.
K.B.: Chris powiedz nam, jak to jest z twoim kolekcjonowaniem militariów i poniemieckich pamiatek? (Farlowe, nieco zaskoczony pytaniem, powaznieje, widac, ze chce to solidnie wyjasnic – tak, zeby nie bylo cienia watpliwosci.)
Urodzilem sie w 1940 roku, byl to poczatek drugiej wojny swiatowej. Mój ojciec byl w armii brytyjskiej i walczyl w Niemczech. Kiedy wrócil z wojny do domu, przywiózl ze soba troche poniemieckich pamiatek: helm, jakies odznaki, medale. Dal mi te rzeczy w prezencie, sadze, ze tak zrobilby kazdy tato. Bylem tym zachwycony, myslalem sobie: to helm niemieckiego kapitana, wspaniale! Pózniej kiedy wyjechalem do Hamburga w 1961 roku rozgladalem sie po sklepach, gdzie bylo mnóstwo takich niemieckich militariów. Pytalem tylko ile kosztuja, a ze byly tanie – kupilem tego troche i zabralem ze soba do Anglii. Kiedy moi przyjaciele – muzycy, na przyklad Brian Jones i Jimmy Page, zobaczyli te rzeczy – mówili: to swietne, podoba nam sie, ile to kosztuje? Zaczalem na tym zarabiac. Dlatego, kiedy wyjezdzalem do Niemiec przywozilem ze soba tego coraz wiecej. Nie ma to nic wspólnego z polityka. Wiem co Niemcy robili podczas wojny, takze tu w Polsce, w Oswiecimiu. To bylo potworne i nieludzkie. To co robie nie ma nic wspólnego z moimi pogladami. Dzis uwazam Niemców za ludzi tak milych, jak Polacy. Interesuje sie historia nie tylko angielska, ale tez amerykanska, niemiecka i równiez polska. Militaria, które kupuje nie sa jedynie poniemieckie. Sa tam takze angielskie, japonskie, polskie i amerykanskie. Zarabiam na tym pieniadze, wiec jest to takze biznes.
A.Z.: Czy wciaz masz sklep z pamiatkami wojskowymi?
Nie. W tej chwili prowadze antykwariat z meblami. Lubie sztuke. Cenie sobie na przyklad kubizm, art deco, modernizm, Bauhaus. Mam takze polskie wyroby (secesyjne), sa wspaniale.
A.Z.: Jak podoba ci sie w Polsce, co myslisz o ludziach, szczególnie tych, którzy przychodza na koncerty?
To piekny kraj, ludzie na koncertach sa fantastyczni. Istotna róznica jest dla mnie waluta, zupelnie inna niz w wiekszosci krajów Europy. Technika, telefony, faksy, wasze waskie drogi, to wszystko tez jest inne. Takze jedzenie nie jest w moim guscie. Za to ludzie sa tu naprawde wspaniali.

Krzysztof Borowiec

Exit mobile version