Sadecki klub pilkarski na razie nie wyciagnie konsekwencji wobec swojego zawodnika Grzegorza Barana. 32-letni pomocnik na poczatku wrzesnia wyjechal na szkolenie do szkoly trenerów PZPN w Bialej Podlaskiej. Wraz z Szymonem Sawala i Bartoszem Slusarskim zniszczyl samochód Patryka Rachwala. Wszyscy w poprzednim sezonie grali w GKS-ie Belchatów.
Akt wandalizmu mial byc zemsta za to, ze Rachwal wczesniej doniósl na nich. Przed meczem GKS-u Belchatów z Piastem Gliwice mialo dojsc do imprezy. Pilkarze nie byli po niej w najlepszej formie i przegrali 0:5. O libacji dowiedzial sie trener i zawodnicy zostali ukarani finansowo. Po poprzednim sezonie Grzegorz Baran przeniósl sie do Sandecji, ale spotkal sie z bylymi kolegami z druzyny na kursie trenerskim. Tam trójka Baran, Sawala i Slusarski zniszczyla karoserie, szybe i pokrywe silnika auta Patryka Rachwala, co uwiecznil monitoring. Sprawcy przebiegali i skakali po samochodzie. Straty to przynajmniej 25 tysiecy zlotych.
Policja w Bialej Podlaskiej prowadzi dochodzenie w tej sprawie, podobnie jak Polski Zwiazek Pilki Noznej. Jak przekazal nam Michal Smierciak rzecznik prasowy Sandecji Nowy Sacz, klub nie podjal jeszcze decyzji o ukaraniu Grzegorza Barana, bo czeka na rozstrzygniecia postepowania policyjnego i pilkarskiej centrali. Pilkarzowi grozi nawet do 5 lat wiezienia.
fot. Grzegorz Baran (z prawej) wraz z prezesem Andrzejem Dankiem zaraz po podpisaniu kontraktu