Burmistrz Radłowa o pomocy dla uchodźców: Entuzjazm minął, tymczasem pomoc wciąż jest bardzo potrzebna

Projekt bez tytulu 18

Z Radłowa wciąż płynie pomoc za wschodnią granicę, organizowane są wyjazdy humanitarne z darami. Tymczasem, jak mówił w programie Słowo za Słowo burmistrz Zbigniew Mączka, entuzjazm pomocowy minął. Ludzie nie przekazują darów już tak hojnie jak na samym początku, a zgromadzone zapasy szybko się kurczą.

Na antenie RDN zaapelował o mobilizację i empatię, bo w najbliższą sobotę odbędzie się kolejny transport darów na Ukrainę.

Zbigniew Mączka podkreślił, że sytuacja za wschodnią granicą jest coraz trudniejsza, a wyjazdy humanitarne są coraz bardziej niebezpieczne ponieważ bomby spadają coraz bliżej polskiej granicy, w okolicach Lwowa.

– To jest obawa, ostatnio jak żona była, to siedziała w schronie pięć godzin, bo kilkaset metrów od niej spadły bomby, teraz też jedzie, ale trudno ją powstrzymać, ktoś musi tam jechać. Teraz robimy kolejny transport, tu będzie prośba do mieszkańców o przekazywanie darów. Co im potrzeba najbardziej? To konserwy wszelkiego rodzaju, ale też zupki chińskie. Oni czasami mają dostęp tylko do wody żeby podgrzać i zalać. Tam nikt nie będzie tonami brał żywności. Nawet takie banany, wydaje się prosta rzecz, biszkopty. Oni na wojnę nie idą z pełnymi żołądkami, bo w razie postrzału brzuch musi być pusty.

Na terenie gminy Radłów przebywa około 200 uchodźców. Większość znalazła schronienie u rodzin w domach prywatnych.

W święta w gminie odbyło się wspólne śniadanie wielkanocne dla uchodźców. Tymczasem w najbliższy weekend Wielkanoc będą świętować wierni Kościoła prawosławnego. Radłów też przygotowuje się do tych uroczystości.

Exit mobile version