Strażacy mogą prosić i apelować w sprawie pożarów traw, ale są to tylko syzyfowe prace. Na Sądecczyźnie i nie tylko jest ogromna liczba takich zdarzeń. Niestety część z nich zakończyła się bardzo tragicznie.
Początek wiosny był suchy i ciepły, więc wypalacze i podpalacze traw od razu się uruchomili. Mamy końcówkę marca, a na Sądecczyźnie było już ponad 530 pożarów, z czego aż 412 razy płonęły trawy. 121 wyjazdów strażaków dotyczyło samej gminy Podegrodzie, która na razie bryluje w tych niechlubnych statystykach.
Paweł Motyka, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu mówił na antenie RDN Nowy Sącz, że na szczęście nie było rannych w pożarach traw na Sądecczyźnie. Podkreślił, że ludzie podpalają je nie tylko dlatego, że ich zdaniem to użyźnia glebę.
– Nie mam na to dowodów, bo nie my zajmujemy się dochodzeniami, ale uważam, że to jest zabawa ze strażakami w chowanego. Ktoś chce dać nam pracę, sprawdzić naszą sprawność działania. Zdarza się, że strażacy gaszą pożar trawy na jednej górce, a na drugiej ktoś rozpala ogień. Tak jakby ktoś nas obserwował i widząc, że kończymy jedną akcją sprawia, że musimy gasić pożar na kolejnym wzniesieniu – mówił Motyka.
W tym tygodniu w związku z opadami deszczu pożary traw tymczasowo ustały, ale przy słonecznej pogodzie sądeccy strażacy wyjeżdżają nawet 40 razy na dobę do pożarów traw.
– To cud, że w tym roku jeszcze nikomu nic się nie stało. Podpalanie jest bezmyślnością. Wierzę, że policja prowadząca swoje dochodzenia ustali podpalaczy i zostaną przykładnie ukarani – podkreślił zastępca komendanta PSP w Nowym Sączu.
Bywa, że taka „zabawa” kończy się tragicznie. W tym roku na Limanoszczyźnie było już 83 pożarów traw, w których 5 osób zostało poparzonych. Wśród nich była 77-letnia kobieta, która niestety zmarła po pożarze w Makowicy w gminie Limanowa.
– Dawno nie było tak, żeby w tak krótkim czasie tyle osób zostało poszkodowanych. Takie pożary mogą się szybko rozprzestrzeniać. Tak było w miejscowości Szyk, gdy ogień przeniósł się z łąki na las. Spłonęło 30 arów takiego lasu – mówi Tomasz Pawlik, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Limanowej.
Problem pożarów traw jest też w regionie gorlickim. W 2022 roku było już ich 107.
– Spłonęło w nich ponad 48 hektarów traw. Niestety był też przypadek śmiertelny. Podczas – prawdopodobnie – próby wypalania traw, starsza kobieta została poparzona i zabrana śmigłowcem LPR do szpitala, gdzie niestety zmarła – powiedział nam Dariusz Surmacz, rzecznik Państwowej Straży Pożąrnej w Gorlicach.
Była to 81-latka poszkodowana w pożarze w Bystrej w powiecie gorlickim. Nam pozostaje dołączyć sie do apeli strażaków o niewypalanie traw, bo jak się okazuje, jest to realne zagrożenie dla naszego życia.
Zagrożone są też zwierzęta. Przykładem jest tegoroczne zdarzenie w Wysowej, gdzie w ogniu zginął jeleń.
Za wypalanie traw grozi grzywna do 5 tysięcy złotych, a przypadku zagrożenia życia i zdrowia można trafić nawet na 10 lat do więzienia.