Uchodźcy z Ukrainy mieszkający na terenie gminy Korzenna mogli miło spędzić czas podczas spotkania integracyjnego w Łyczanej. Na pomysł wpadł ks. proboszcz Tadeusz Sajdak z parafii Korzenna, a dom weselny chętnie udostępnili jego właściciele. Wybraliśmy się tam z naszym mikrofonem i aparatem.
Ukraińcy, którzy uciekali przed tragedią wojny, po przyjeździe na Sądecczyznę byli początkowo zagubieni, przestraszeni i zmęczeni podróżą, a właściwie tułaczką.
– Dlatego pomyślałem, że takie spotkanie pomoże im od strony psychologicznej. Spotkanie z ludźmi jest najlepszym lekarstwem na tego typu problemy. Ustaliliśmy z gospodarzami domu weselnego, że zaprosimy tych ludzi – powiedział radiu RDN Nowy Sącz ks. Tadeusz Sajdak, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Korzennej.
Na terenie parafii przebywa 39 osób z Ukrainy. Jest też grupa przebywająca w Jasiennej, co dało około 50 osób, które mogły wziąć udział w spotkaniu integracyjnym.
– 80, a może nawet 90 procent tych ludzi to panie, które potrafią gotować, więc zaproponowałem, by przygotowały ciasta, które potrafią upiec – dodał kapłan.
Chodziło też o to, by ze sobą porozmawiać, dowiedzieć się, jak można sobie wzajemnie pomóc.
Dla uchodźców była to okazja, by miło spędzić czas przy dobrym jedzeniu i napojach. My staraliśmy się poznać ich historie.
Antonina pochodzi z Czerkasów w środkowej Ukrainie. Do Polski przyjechała dwa tygodnie temu z dwójką dzieci oraz ze znajomymi. Ich mężowie zostali w ojczyźnie.
– Przyjechaliśmy tu zatłoczonym pociągiem. Były tam też zwierzęta, a dzieci płakały. Z drugiej strony cieszymy się, że mieliśmy szansę przekroczyć granicę. Najpierw jednak czekaliśmy 8 godzin na granicy. Było bardzo zimno. Dostaliśmy się do miejscowości Korczowa, gdzie zadzwoniliśmy do znajomych, bo nie mogliśmy dostać się do żadnego autobusu, który zawiózłby nas do Krakowa lub innego miasta. Dzięki znajomym dostaliśmy się do Krakowa, a następnie do Korzennej – podkreśliła.
– Trafiliśmy na wspaniałą rodzinę, która wzięła nas pod swój dach. Bardzo o nas dbają każdego dnia i nie pozwalają nam płacić za cokolwiek. Wszystko nam kupują, gotują dla nas. To bardzo miłe z ich strony. Tęsknimy za Ukrainą i kiedyś chcemy wrócić do naszej ojczyzny. Na razie musimy tu zostać, bo mamy dzieci. Jest tu bezpiecznie, spokojnie, a okolica jest piękna, więc nie jest nam tak trudno się przyzwyczaić do nowego otoczenia – podkreśliła Antonina.
Do Łyczanej przyjechał też pallotyn, ks. Stanisław Kantor, który pochodzi z Korzennej i jest misjonarzem z doświadczeniem pracy duszpasterskiej na Ukrainie. Był tam od 2001 roku, ale od ośmiu lat przebywa więcej w Polsce z powodów zdrowotnych. – Jestem mile zaskoczony otwartością i poświęceniem naszych rodaków, którzy przyjmują Ukraińców – zaznaczył.
W podobnym tonie wypowiadali się też nasi wschodni sąsiedzi. – Jesteśmy bardzo wdzięczni za ich uprzejmość i człowieczeństwo. Ci ludzie są wspaniali i kochamy ich – zakończyła Antonina z Ukrainy.