Kanapki, ale też schronienie dla uchodźców i modlitwa. Tak siostry józefitki z tarnowskiego domu przy ul. Mościckiego pomagają uchodźcom.
Każdego dnia przygotowują stosy kanapek i dostarczają je na tarnowski dworzec PKP, gdzie wolontariusze rozdają je obywatelom Ukrainy.
Siostry są otwarte także na przyjęcie uchodźców.
– Rozważamy przyjęcie grupy dzieci z sierocińca. Jesteśmy otwarte na przyjęcie rodzin, czy też mam z dziećmi. W tym momencie przyjeżdżają i znajdują u nas taki pobyt tymczasowy, by odpocząć, przespać się przed dalszą drogą. Od soboty zaangażowałyśmy się w pomoc udzielana na naszym dworcu PKP. Służymy tam, jak możemy. Robimy paczki i także zaangażowana jest znaczna część naszej wspólnoty, ponieważ naszą wspólnotę tworzą siostry starsze i one bardzo ofiarnie podjęły przygotowanie kanapek, które później przewozimy na dworzec. Są one rozdawane uchodźcom – mówi przełożona tarnowskiego domu sióstr józefitek s. Pacyfika Pławecka.
Siostry nie tylko przyjmują uchodźców pod swój dach i karmią ich, ale także od początku wojny podjęły wzmożoną modlitwę w intencji pokoju na Ukrainie. Jak podkreśla s. Pacyfika, dla józefitek to bardzo osobista sprawa.
– Najpierw była podjęta wzmożona modlitwa, czyli przedłużona adoracja, adoracja nocna z nieustanną modlitwa różańcową o dar pokoju. Ofiarowanie cierpienia, wyrzeczenia, umartwienia, wszystko, co nas spotyka, ofiarujemy i prosimy o dar pokoju. Cały świat się modli, cały świat wspiera Ukrainę, ale dla nas jest to jeszcze tym droższe, że tam pracujemy, tam, we Lwowie, powstało nasze zgromadzenie. Tam działał nasz założyciel, więc to wszystko jest nam bardzo drogie i osobiste.
Do tarnowskich józefitek dołączyły także te z domu zakonnego w Tuchowie, w pracy pomagają też inne osoby, m.in. jedna z dziewic konsekrowanych diecezji tarnowskiej.