Trudna sytuacja na ukraińskiej granicy w Korczowej. Uchodźcy czekający na wjazd do Polski potrzebują pomocy – mówi radiu RDN ks. Grzegorz Sroka.
– Ludzie są bez jedzenia, bez izolacji termicznej. Nie ma możliwości przekazania im tego na obecną chwilę. Tylko jeżeli jeżdżą autobusy z Polski i przejeżdżają przez granicę to wtedy można by zabrać żywność, koce, żeby tym ludziom podać. To jest jedyna szansa, żeby dać te dary ludziom, którzy czekają w długiej kolejce do przejścia – podkreśla.
Wikariusz parafii Dębno korzystając z wolnego dnia pomagał w punkcie medycznym w Młynach koło Korczowej.
– Mamy dużo przypadków medycznych. Ludzie są wycieńczeni, odwodnieni, mają bóle brzucha, wysoki cukier i ciśnienie, bo brakuje im leków. Największy problem to wycieńczenie. Stojąc na granicy trzy, cztery dni przychodzą do nas głodni, odwodnieni, ledwo o własnych siłach wchodzą na halę – dodaje.
Tymczasem ks. Piotr Barczyk, dyrektor gospodarstwa WSD w Błoniu i proboszcz parafii ma pod opieką 40 uchodźców a od jutra będzie to już 70 osób. Najmłodszy uchodźca ma jeden miesiąc.
Kapłan apeluje, że pilnie potrzebne są koce termiczne i rękawiczki, szczególnie dla dzieci. Do godziny 18.00 trwa zbiórka w Błoniu. Dary można również przynosić na furtę do tarnowskiego seminarium. Pojadą one na granicę.
Każdego dnia więcej osób przekracza granicę z Ukrainy do Polski. Straż graniczna podawała, że wczoraj liczba uchodźców z tego kraju przekroczyła milion sto tysięcy osób.