Picie płynu Lugola, gdy nie ma zagrożenia promieniowaniem radioaktywnym, na wszelki wypadek, może zaszkodzić zdrowiu.
Po tym, jak Rosjanie przejęli kontrolę nad elektrownią w Czarnobylu i Zaporożu, wzrosło zainteresowanie płynem Lugola w aptekach, także w Tarnowie.
Prezes Miejskiej Przychodni nr 4 w Tarnowie lek. Roman Korczak, w rozmowie z Radiem RDN tłumaczy, że płyn Lugola, który jest dostępny w aptekach bez recepty, służy wyłącznie do użytku zewnętrznego.
– Poprzez nieuzasadnione picie płynu Lugola mogą wystąpić m.in. zaburzenia w czynności tarczycy. Nic nie należy robić bez wskazań lekarskich. Podstawową przyczyną podania tego płynu jest pojawienie się napromieniowania, by zablokować związki jodu, znajdujące się w powietrzu, które mogłyby być aktywne lub reaktywne, by się nie wiązały z tarczycą.
Lekarz uspokaja i apeluje do tarnowian, by nie podążać za fałszywymi informacjami i zachować trzeźwość umysłu.
– Na tę chwilę nie ma informacji, aby na naszym terenie pojawiła się chmura radioaktywna i skoro takich danych nie ma, to nie ma powodu, żeby pić płyn Lugola. Myślę, że jeżeli faktycznie coś się stanie i będzie jakaś chmura do nas płynąć, to na pewno będzie to monitorowane i ewentualnie wówczas będzie sygnał, by rozpocząć akcję z płynem Lugola. Pewnie wówczas włączą się w to wszystkie przychodnie i pomoc dla mieszkańców będzie odbywać się w sposób zorganizowany.
Płyn Lugola ma za zadanie celowe wstrzymanie pracy tarczycy na 10 dni licząc od dnia jego przyjęcia. W tym czasie gruczoł nie syntezuje hormonów, więc nie akumuluje radioaktywnego jodu, który mógłby być uwolniony do atmosfery. Stworzenie odpowiedniego stężenia roztworu jest specjalnie przygotowywane przez farmaceutów na wniosek lekarza.
Płyn Lugola stał się szerzej znany za sprawą katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 roku. Wówczas piło się go, aby uchronić tarczycę przed wchłonięciem radioaktywnego izotopu jodu.