Mieszkańcy Roztoki-Brzezin i Lipia boją się, że szkoły w ich miejscowościach zostaną zlikwidowane. Nad tematem reorganizacji podstawówek w gminie Gródek nad Dunajcem obradowała już gminna komisja oświaty.
Gotowy jest też już projekt uchwały, który dotyczy zmian w tych placówkach. To oznacza, że temat pojawi się w porządku obrad rady gminy we wtorek (25.01).
Podstawówki w Roztoce-Brzezinach i Lipiu już od nowego roku szkolnego mogą przejść tzw. reorganizację. To dwie najmniejsze szkoły na terenie gminy. Dla przykładu w murach tzw. Korczaka, czyli pierwszej z tych placówek uczy się 84 uczniów. Średnio na klasę przypada więc 10 uczniów. Rodzice boją się, że przeniesienie dzieci do większych oddziałów może być dla nich w tym momencie szkodliwe.
– Bezpieczeństwo, które mają w tej szkole, próbuje się im odebrać. Jeszcze po zdalnym nauczaniu, gdy dzieci wysiedziały się teraz tyle czasu w domu, jak pójdą do innej szkoły, będą mieć problem z odnalezieniem się, a jeszcze będą traktowane jak przybłędy – obawiają się rodzice. – Siódmoklasiści za rok trafią do zupełnie obcego środowiska w najtrudniejszym dla siebie roku, który ma decydować o ich przyszłości – dodają.
Jak mówili nam mieszkańcy Roztoki, szkoła służy tu nie tylko edukacji. Była budowana i rozwijała się przy wsparciu całych pokoleń. – Rodzice dokładali do monitoringu, nawet są osoby, które przekazywały tu meble. Zawsze dobrze współpracowaliśmy z panią dyrektor, wiec zawsze, gdy były potrzeby związane z przedszkolem, malowaniem sal, zakupie rolet, to pomagaliśmy, żeby nie prosić gminy o wszystko – podkreślają rodzice.
Największą obawą jest dla nich to, że sytuacja sprzed 9 lat, gdy zlikwidowano szkołę w sąsiednim Tropiu, powtórzy się też w ich miejscowości. – Szkoła jest jedynym punktem, który został. Jesteśmy na samym końcu gminy, gdzie wokół nie jest nic robione. To jest jedyne serce, które bije, jeśli nam je zamkną, to wieś umrze – mówią mieszkanki Roztoki.
To, co oburza rodziców najbardziej, to tajemnica, jaką owiana była planowana reorganizacja.
Rodzice i nauczyciele szkoły dowiedzieli się o planach wobec ich placówki przez przypadek. Na jednej z grup na Facebooku umieszczona została informacja o tym, że komisja oświaty ma się zebrać. To sprawia, że rodzice i mieszkańcy są rozgoryczeni całą sytuacją.
– Nikt nas nie prosił o opinie, nie pytał też nauczycieli, aby pomyśleć o planie dla szkół w gminie. Bardzo nas dziwi postępowanie gminy. Odbywało się to cichaczem, pod osłoną nocy – podkreślają nasi rozmówcy.
Wójt gminy Gródek nad Dunajcem Józef Tobiasz przekonuje, że samorząd nie zamierza zlikwidować szkół w Roztoce-Brzezinach i Lipiu. Uchwała, którą może we wtorek podjąć rada gminy, zakłada, że w tych placówkach zostaną tylko klasy od 1-3. Pozostali uczniowie będą mieć zapewniony dojazd do innych szkół na terenie gminy.
Do oświaty gmina dokłada ponad 6 milionów złotych i na tym wydatku postanowiono zaoszczędzić.
– Średnia dzieci w Lipu na jeden etat nauczycielski to jest czwórka dzieci, w Roztoce jest trochę lepiej, bo średnia to 5,36. To są dwie najmniejsze szkoły na terenie gminy. Są takie szkoły w sąsiedztwie oddalone o około 3 km, a dzieci z tych miejscowości mogłyby się tam pomieścić – dodaje wójt.
Odległość liczona jest jednak od aktualnej szkoły. Do Korczaka chodzą uczniowie także z Tropia i góry Habaliny, a w tych przypadkach odległość do szkoły w Rożnowie to nawet do 10 km.
Szacuje się, że po wprowadzeniu zmiany konieczne będzie rozwiązanie umów z 12 nauczycielami. Samorząd liczy też na oszczędności z ogrzewania.
– Zaoszczędzilibyśmy kilka etatów nauczycielskich, które dzisiaj pochłaniają najwięcej finansów. Myślę, że w tych 8 szkołach podstawowych na terenie gminy są nauczyciele, którzy nie będą z tego zadowoleni, ale nabyli wiek emerytalny i mogą na emeryturę przejść. Wtedy nauczyciele, którzy zajmują się starszymi klasami, mogliby te miejsca zając – mówi wójt Tobiasz.
Mieszkańców dziwi też to, że urząd szuka oszczędności w oświacie, ale zamierza inwestować pieniądze w remonty innych szkół. Ich zdaniem konieczne będzie też kupienie autobusu, bo bus aktualnie dowożący dzieci do szkół jest za mały na przewiezienie wszystkich uczniów. Dotarły do nas także głosy od rodziców, którzy zamierzają posłać dzieci, ale do sąsiednich gmin, np. do Paleśnicy, która już przyciągnęła niektórych mieszkańców gminy Gródek nad Dunajcem.
Decyzję w sprawie reorganizacji szkół jeszcze nie zapadła. Ma podjąć ją Rada Gminy Gródek nad Dunajcem, a później sprawą zajmie się jeszcze kurator oświaty. Decyzja musi zapaść jednak w tym roku przed kwietniem, bo wtedy samorząd zgłasza projekt organizacyjny szkół, który ma obowiązywać od września.