Lód na rzekach i jeziorach na Sądecczyźnie jest bardzo cienki – ostrzega Tomasz Białkowski, ratownik Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Nie róbcie z niego ślizgawek!
W czasie ferii dzieci często szukają sposobów na spędzenie wolnego czasu. Trzeba być szczególnie uważnym, jeśli przebywacie nad rzeką, bo chwila nieuwagi może skończyć się nieszczęściem.
– Wszystkie miejsca, gdzie coś może płynąć, np. jakiś kanał, rzeka, lub miejsca muliste. Te miejsca są po prostu niebezpieczne, ale podobnie jest w przypadku zmiany temperatury. Wczoraj był mróz, dziś jest temperatura dodatnia i woda na lód wychodzi. Problemem jest też to, że jeśli na jeziorze wpadniemy pod wodę, to mamy duże prawdopodobieństwo, że wypłyniemy w tym samym przeręblu. Z kolei, jeśli wpadniemy pod wodę na rzece, możemy wpłynąć pod krę i ratownictwo będzie praktycznie niemożliwe – mówi Białkowski.
Żeby można było jeździć po lodzie na jeziorze czy rzece, jego warstwa powinna wynosić przynajmniej 10 centymetrów. Jeśli nie jesteśmy pewni wytrzymałości lodu, to po prostu na niego nie wchodźmy.
– Jeżeli wychodzimy już na lód, powiadommy kogoś o tym, gdzie idziemy i kiedy zamierzamy wrócić. Wybierajmy się też najlepiej w towarzystwie osoby, która w razie niebezpieczeństwa jest nam w stanie pomóc – dodaje ratownik.
Przeciętnie po 3-4 minutach w lodowatej wodzie człowiek znacznie traci siły i może mieć ogromny problem z wydostaniem się na powierzchnię. Jeśli wchodzicie na taflę lodu najlepiej zabrać ze sobą długi kij. Z jednej strony służy on do badania tafli, a z drugiej, położony w poprzek przerębla, może pomóc w wydostaniu się na powierzchnię.
Jeśli już uda Ci się wydostać na lód trzeba rozłożyć masę ciała, czyli nie wstawać od razu na równe nogi, ale czołgać się lub turlać w stronę brzegu.
Najlepiej mieć też zainstalowaną w swoim telefonie aplikację Ratunek, która ułatwi ratownikom dotarcie na miejsce i udzielenie pomocy. Można też dzwonić na numer 112 lub bezpośrednio do WOPR 601 100 100.