Jak dowiedziało się nieoficjalnie Radio RDN Małopolska, inwestor planujący budowę biometanowni w Pogórskiej Woli miał zrezygnować z realizacji inwestycji na terenie gminy Skrzyszów. Powodem mają być przeciągające się procedury oraz duży społeczny opór wobec projektu.
Wójt gminy Skrzyszów, Marcin Kiwior, nie potwierdza tych informacji. Podkreśla, że postępowanie administracyjne jest obecnie zawieszone, a inwestor uzupełnia niezbędne dokumenty i stara się o decyzję wodno-prawną. Dopiero później sprawą zajmie się Starostwo Powiatowe w Tarnowie.
Mimo nieoficjalnych doniesień, wójt wciąż ma nadzieję, że mieszkańcy zmienią zdanie, a projekt – który określa jako prorozwojowy – ostatecznie dojdzie do skutku.
Wójt Kiwior, który niedawno w programie Słowo za Słowo mówił, że sam popiera tę inwestycję, zapewnia, że ostatecznie uszanuje wolę mieszkańców.
– Tutaj nic na siłę. Ja rozumiem, że temat jest kontrowersyjny. Najwięcej problemów zrobiła biogazownia na Wielopolu, dawna stara technologia, gdzie rzeczywiście śmierdziało. Natomiast ja osobiście jestem przekonany do tego, bo byłem widziałem to w Austrii, widziałem w Polsce, jest to prawdziwa zielona energia. Byłem w Wiedniu, gdzie spalarnia jest w centrum miasta i z powodzeniem funkcjonuje. Być może potrzeba czasu, edukacji. Dzisiejsze technologie naprawdę pozwalają to dobrze zabezpieczyć. Ale my jesteśmy dla mieszkańców, słuchamy mieszkańców. Chciałbym, żeby zmienili zdanie, to byłoby moje marzenie, ale to nie chodzi o to, żebym ja był przekonany. To musi być wspólna decyzja mieszkańców i oni do tego muszą być przekonani.
Kiwior przypomina, że biometanownia mogłaby przynieść wymierne korzyści finansowe dla gminy i mieszkańców, m.in. w postaci obniżenia opłaty śmieciowej.
-Przede wszystkim jest to obniżenie opłaty śmieciowej. Ilość bioodpadów u nas to jest 700 ton, za jedną tonę płacimy 1 tysiąc złotych. W tym momencie tylko transport byłby opłacony więc już kilkaset tysięcy złotych rocznie byłoby taniej, a zatem ta opłata śmieciowa byłaby nawet o 3 złote niższa. Dodatkowo to jest od 20 do 30 miejsc pracy plus podatki, około 450 tys. rocznie.
Samorządowiec podkreśla również, że najbliższy dom znajdowałby się około 400 metrów od planowanej instalacji, a biometanownia byłaby zlokalizowana tuż przy zjeździe z dawnej „czwórki” (DK94).
Po silnym sprzeciwie lokalnej społeczności wójt zaproponował cykl spotkań z ekspertami, które miały rozwiać wątpliwości związane z inwestycją. Kolejne takie spotkanie odbędzie się w czwartek, 27 listopada, o godzinie 17:00 w hali sportowej przy Szkole Podstawowej w Pogórskiej Woli. Udział zapowiedzieli profesorowie z Akademii Górniczo-Hutniczej.
Druga w Polsce biometanownia może powstać pod Tarnowem. Mieszkańcy mają wiele obaw
