Reguluje to nowa ustawa o gatunkach obcych, którą w zeszłym roku podpisał prezydent Polski Andrzej Duda.
Oznacza to, że jeśli niebezpieczna roślina zostanie zlokalizowana na terenie prywatnym, to właściciel czy zarządca ma obowiązek usunąć ją na własną rękę.
Wcześniej zajmowały się tym władze miasta czy gminy. Dotacja na ten cel była przeznaczona z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska.
Zastępca dyrektora Wydziału Infrastruktury Miejskiej w Tarnowie Stefan Piotrowski przyznaje w rozmowie z Radiem RDN Małopolska, że nie będzie już dofinansowania na usuwanie Barszczu Sosnowskiego na prywatnym terenie.
– Jasno jest napisane, że za walkę z tą rośliną odpowiedzialny jest właściciel terenu, właściciel działki, na której ta roślina występuje. W ślad za tym poszły też ustalenia wojewódzkiego funduszu, gdzie w opisie tutaj do wniosku o dofinansowaniu tego programu jest wyraźnie zaznaczone, że gminy mogą prowadzić działania tylko na swoim terenie, jeśli chodzi oczywiście o pieniądze z dotacji.
Walka z Barszczem Sosnowskiego w mieście trwa już od kilkunastu lat. Pochodzącą znad Kaukazu roślinę w Tarnowie można było spotkać m.in. w rejonie ul. Komunalnej, ul. Majchra, ul. Mehoffera, na tarnowskich Błoniach czy w okolicach szpitala wojewódzkiego. Część z nich zachowała się przy ul. Komunalnej, wzdłuż wałów i przy rzecze Biała.
Czujność trzeba zachować też w okolicach rzek i zbiorników wodnych, bo ta roślina lubi podmokły teren. Kontakt z nią może skończyć się poparzeniem skóry. Były w przeszłości przypadki w Tarnowie, że po dotknięciu rośliny poszkodowani potrzebowali pomocy lekarza.
Dlatego dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska w Tarnowie Marek Kaczanowski ostrzega, by w kontakcie z Barszczem Sosnowskiego zachować szczególną ostrożność.
– Wydziela taki bardzo ostry zapach, wydziela olejki eteryczne, które są charakterystyczne dla niej, trochę takie narkotyczne, więc jeśli poczujemy taki zapach, to lepiej się od takich roślin odsunąć. Jest to roślina z rodziny selerowatych, wygląda jak taki bardzo rozrośnięty, ogromny koper, kwiatostany i owoce ma takie baldachowate, więc po tym można je rozpoznać i unikać, nawet gdyby to był inny rodzaj barszczu, nie taki szkodliwy, to lepiej się do takich roślin nie zbliżać, żeby się nie narażać, zwłaszcza dotyczy to osób alergicznych, osób, które mają astmę.
W tym roku nie było jeszcze oficjalnych zgłoszeń o pojawieniu się rośliny w Tarnowie. Zwalczanie Barszczu Sosnowskiego zazwyczaj odbywa się na przełomie maja i czerwca. Zajmuje się tym specjalna firma, która korzysta z porad specjalistów z krakowskiej uczelni. Tarnów w tym zakresie współpracuje z Akademią Rolniczą.
Marek Kaczanowski przyznaje, że jest kilka dróg, żeby pozbyć się Barszczu Sosnowskiego.
– Przede wszystkim jest to wycinanie, a najlepiej to jest wykopanie z korzeniami, chociaż nie jest to takie proste, bo są to potężne rośliny, dochodzi do 4 metrów wysokości, łodyga ma średnicę nawet do 10 cm, można więc powiedzieć, że jest to takie małe drzewo.
Eksperci odradzają stosowanie oprysków, gdyż szkodzi to nie tylko barszczowi, ale także innym roślinom i zwierzętom. Stosuje się za to specjalne środki, które są wstrzykiwane w łodygę tej groźnej rośliny.
Jeśli zauważycie na swojej posesji Barszcz Sosnowskiego, warto skontaktować się z Wydziałem Ochrony Środowiska czy Infrastruktury Miejskiej. Urzędnicy nie mogą wysłać pracowników do usunięcia rośliny, ale podpowiedzą, jak zrobić to najbezpieczniej.