Czchów ma od kilku dni nową atrakcję turystyczną – czołg T-72 ustawiony w parku militarnym przy Grodzisku Zamkowym. Miał wzbogacić lokalną kolekcję sprzętu wojskowego, ale jego pojawienie się wywołało polityczną burzę.
W weekend ogólnopolski portal podał, że wiceminister obrony narodowej Paweł Bejda podpisał decyzję o przekazaniu czołgu T-72A stowarzyszeniu założonemu przez swojego bliskiego współpracownika, gen. Jerzego Jankowskiego.
Sprawa wywołała gorące reakcje opozycji. Posłanka PiS z regionu Józefa Szczurek-Żelazko podkreśliła, że cała sytuacja ma znamiona politycznego kumoterstwa i powinna być dokładnie wyjaśniona.
– To sytuacja kabaretowa, ale pokazuje też skalę kumoterstwa w obecnym rządzie. Wiceminister Bejda, znajomy generała z Czchowa, obiecał sprowadzenie czołgu i tak się stało – pod eskortą wojska, z wstrzymaniem ruchu. Należy się dobrze zastanowić, czy takie działania są legalne i potrzebne. Tym bardziej że ten czołg, w pełni sprawny, mógłby być wykorzystany na Ukrainie, a nie stać w parku jako pomnik. Mam też wrażenie, że cała akcja miała wzmocnić pozycję PSL na lokalnej scenie politycznej – powiedziała parlamentarzystka.
Były szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział kroki prawne w sprawie. Mówi, że 'Przekazanie sprawnego czołgu swojemu współpracownikowi i znajomemu to skandaliczne nadużycie uprawnień.’
Tymczasem wiceminister Paweł Bejda odpowiedział w mediach społecznościowych, że ten czołg został w 2016 r. wycofany z użycia.
W odpowiedzi na pytanie portalu dotyczące kosztów przewozu czołgu resort obrony poinformował, że operacja, obejmująca użycie specjalistycznego sprzętu, pojazdów pilotujących i koszty noclegów, pochłonęła 42 tys. zł.
Zadanie przewiezienia T-72 do Czchowa miała wykonać 1. Brygada Logistyczna w ramach ćwiczeń.