Zjadają rośliny i owoce w ogrodach i na polach, wpełzają do ogródków, a nawet na elewację budynków. Ślimaki dają się we znaki mieszkańcom regionu.
Rolnicy i ogrodnicy przyznają, że po każdym deszczu jest to prawdziwa plaga tych kłopotliwych mięczaków, które nieraz pozostawiają po sobie spustoszenie. A będzie ich jeszcze więcej, bo mokre lato im sprzyja. Eksperci zwracają uwagę, że na wzrost populacji ślimaka wpływ ma kilka czynników.
– Kiedyś rzepak był w ogóle nieatrakcyjnym pokarmem dla ślimaków, ze względu na poziom glukozylanów, czyli takich substancji antyżywieniowych na poziomie 10 miligramów na gram, w tej chwili stały się atrakcyjne dla ślimaków. Również sposób uprawy, odejście od upraw rzędowych, zmniejszenie jej skali, np. okopowych ziemniaków, gdzie w uprawie rzędowej łatwiej można ograniczać występowanie ślimaków i innych szkodników –
– zauważa kierownik tarnowskiego oddziału Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego Eugeniusz Tadel.
Duży wpływ na mnożenie się ślimaków ma to, że więcej niż przed laty pól leży ugorem, a to właśnie w wysokiej trawie najchętniej mieszkają ślimaki.
Mieszkańcy regionu walczą z tymi szkodnikami naturalnymi metodami, wykorzystując m.in. sól, popiół, pułapki w formie butelek z piwem, do których ślimaki chętnie wchodzą. Ślimaki nie zbliżają się za to do miedzi, ale wykorzystanie takiego ogrodzenia to spory koszt.
Eugeniusz Tadel radzi, że warto sięgnąć po ekologiczne środki, które nie szkodzą roślinom ani ludziom, ale skutecznie eliminują ślimaki.
– Są metody biologiczne, zwłaszcza w większej skali, czyli aplikacja preparatów, które zawierają nicienie. Stosuje się je w ogródkach, są bezpieczne. Są to mikroorganizmy, które wnikają do organizmu ślimaka, powodując jego śmierć, równocześnie się w nim rozmnażając, tworząc nowe pokolenia dla dalszego zabezpieczenia przed kolejną inwazją ślimaków.
Naturalnym wrogiem ślimaka są m.in. węże, jaszczurki, żaby, ptaki, krety czy ryjówki, a także kaczki czy gęsi.