Na rowerach w stronę Częstochowy zmierza. ok. 1200 pielgrzymów z całej diecezji tarnowskiej.
– Aktywność fizyczna i modlitwa idą w parze. Nie zawsze jest czas, żeby iść w pieszej wędrówce, a na tę rowerową pielgrzymkę możemy wygospodarować te kilka dni i zrobić coś dla ciała i duszy – mówi nam jeden z uczestników.
– Jesteśmy już drugi raz, to dla nas wyjątkowe przeżycie. Córka pielgrzymuje pieszo, w tym roku wybiera się na góralską pielgrzymkę, a ja z synem na czterodniową – dodaje nasza rozmówczyni.
Pielgrzymi pokonają setki kilometrów na rowerach, by do Matki zanieść w sercach intencje. Spotkanie z Jasnogórską Panią po kilku dniach zmagań z własnymi słabościami, jest dla nich dużym przeżyciem.
W rozmowie z RDN Małopolska przyznali, że na trasie łatwo nie jest, ale sił dodają intencje, z którymi jadą.
– Bardzo duże szczęście i też satysfakcja, że mimo wielu trudów dałyśmy radę, no i też wiele takich łask, które na nas spływa. To jest odczucie czegoś wielkiego, głębokiego, na pewno czuć łaskę. Radość, satysfakcję i duma, że człowiek wytrzymał ten trud, zmotywował się. Przy okazji można poczuć wolność serca, bo o to chodzi w tej pielgrzymce, żeby się zjednoczyć z Bogiem – przyznają pątnicy.
Każdy, kto wyrusza na Rowerową Pielgrzymkę na Jasną Górę musi liczyć się z wyzwaniem, które niesie ze sobą kilkudniowa jazda na rowerze – zauważa ratownik medyczny, który towarzyszy pielgrzymom. Paweł Wilczyński przyznaje, że tak jak pieszym pielgrzymom doskwierają pęcherze, tak rowerzyści mają swoją piętę achillesową.
– Jakieś otarcia od napędu korbowego, łańcucha, jakieś upadki podczas zjazdu z chodnika, nierówności na drogach, oparzenia słoneczne, bo nie wszyscy mają osłonięte ramiona, ale przede wszystkim zakwasy i zmęczenie, to daje w kość pielgrzymom. Każde znosi to w duchu, oddaje cierpienie Bogu i przyjeżdża do Matki Bożej szczęśliwszy, że pokonał te trudności, że mu się udało.
Na Jasną Górę pielgrzymi dotrą w niedzielę, 20 lipca. Około 13 pokłonią się Matce Bożej, a o godz. 14.00 będą uczestniczyć we Mszy św.