Ulicami Nowego Sącza po raz 10. przeszedł Marsz Wołyński. Była to okazja do przypomnienia o jednej z najtragiczniejszych kart w historii Polski. Sądeczanie szli w milczeniu, bez okrzyków, a z biało-czerwonymi flagami i transparentami w rekach. Tłem dla marszu były pieśni opisujące Zbrodnie Wołyńską i opowieści osób, które ją przeżyły.
– Nie zemsty, ale pamięci wymagają ofiary tej rzezi – mówili radiu RDN Nowy Sącz sądeczanie, którzy uczestniczyli w marszu.
– Uważamy, że naród to są wszystkie pokolenia-przeszłe, teraźniejsze i przyszłe-i jako spadkobiercy pokolenia przyszłego staramy się upamiętniać wszystkich naszych rodaków, również tych, których upamiętnienia nie zostało. Chcemy uczcić tych wszystkich pomordowanych w tak bestialski sposób i chcemy pokazać, że my będziemy pamiętać, dokąd będziemy żyć. Z nacjonalizmem ukraińskim nie można się dogadać, bo on jest nadal żywy. Banderowcy nie odpuszczają, a ich pomników jest coraz więcej. Bo prawdopodobnie tam bardzo jest fałszowana historia, być może, że młodzi nie wiedzą, jaka jest prawda i dlatego tego Banderę tak czczą. Chcemy tu pokazać, że historia jest inna, że my nie chcemy zemsty, tak jak to jest powtarzane, tylko my chcemy pamięci dla tych pomordowanych i to, żeby oni mieli swoje groby, żeby mogli mieć swój krzyż
– mówili uczestnicy marszu.
W trakcie Marszu Wołyńskiego, który wyruszył z rynku w Nowym Sączu, przypomniano m.in. tzw. krwawej niedzieli-najbardziej tragicznej części rzezi wołyńskiej-która miała miejsce 11 lipca 1943 roku. Ukraińcy zaatakowali wtedy blisko sto polskich wiosek, bestialsko mordując kobiety, dzieci i mężczyzn. Szacuje się, że w Zbrodni Wołyńskiej zginęło około 100 tysięcy Polaków.
Większość z ofiar trafiła do pośpiesznie wykopanych zbiorowych grobów, bez możliwości przeprowadzenia prawdziwego pogrzebu. Polskie organizacje patriotyczne walczą o ich ekshumacje i godny pochówek.
– Chcemy godnie upamiętnić te ofiary Polaków, jak i oczywiście rodziny mieszane z rodzin ukraińsko-polskich, bo wiemy dobrze, że też były mordowane. Domagamy się ekshumacji, godnego katolickiego pochówku tych ludzi, którzy w tej chwili leżą na nieludzkiej ziemi, wymieszani z błotem, deptani poprzez różne, chociażby działania wojenne na dzisiejszej Ukrainie przez Federację Rosyjską
– mówi jeden z organizatorów marszu Krystian Lachner z Ruchu Narodowego Nowy Sącz, który podkreśla, że polska strona ma mały wpływ na to jak prowadzone są ekshumacje.
Prowadzenie takich prac, na terenach należących do Ukrainy skomplikowała się po wybuchu wojny – dodaje Jan Podwika ze Stowarzyszenie Odra Niemen, który brał udział w porządkowaniu cmentarzy w Szumsku i Krzemieńcu.
– Brałem udział akurat w ekshumacjach na Ukrainie i w porządkowaniu tamtych cmentarzy. Tych grobów tam jeszcze jest cała masa, które są naprawdę zapomniane i w miejscach, w których wołają, że tak powiem, o pomstę do nieba. Pamiętamy i na pewno, jeżeli będzie taka szansa, to pojedziemy i będziemy ekshumować.
Marsz zakończył się na Starym Cmentarzu w Nowym Sączu. To tu znajduje się grób sądeczanina, ministra spraw wewnętrznych II RP Bronisława Pierackiego, który został zamordowany przez członków OUN.