Coraz częściej dochodzi do przypadków agresji wobec pracowników służby zdrowia. Ataki na medyków, także ratowników medycznych, bywają dramatyczne w skutkach.
Dlatego w Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu nie poprzestano jedynie na kursach samoobrony. Teraz ratownicy uczą się również, jak skutecznie komunikować się z pacjentami trudnymi, konfliktowymi, a nawet otwarcie agresywnymi – i ich rodzinami.
– To nie są łatwe momenty – przyznaje Anna Stefańczyk, ratownik medyczny i współprowadząca Szkołę Ratownictwa Medycznego w mieleckim pogotowiu. Sama kilka razy znalazła się w groźnej sytuacji.
– Jedną z takich sytuacji był wyjazd, podczas którego okazało się, że mężczyzna z którym rozmawiamy ma pod łóżkiem schowany nóż i za ten nóż złapał. Sytuacja dla nas zrobiła się bardzo niebezpieczna. Oczywiście natychmiast ewakuowaliśmy się z miejsca zagrożonego. Niestety ja byłam w miejscu, z którego wyjścia nie miałam. I tutaj takie rozmowy negocjacyjne z tym pacjentem mi zdecydowanie pomogły, bo dzięki tym technikom, które poznałam właśnie na tego typu szkoleniach, mogłam odwrócić jego uwagę i dzięki temu sam wypuścił ten nóż z ręki.
Ratownicy podczas szkolenia mogli dzielić się własnymi historiami z pracy – często dramatycznymi, trudnymi, emocjonalnie wyczerpującymi – i wspólnie szukać rozwiązań, które można zastosować w przyszłości. Czasami wystarczy znajomość kilku kluczowych zasad komunikacji, by skutecznie deeskalować napięcie.
Szkolenia tego typu będą kontynuowane. Bo jak podkreślają sami ratownicy – praca w karetce to nie tylko medycyna, to również psychologia, refleks i ogromna odporność psychiczna.