Nie będzie tzw. „siódmej szprychy” do Tarnowa i Nowego Sącza? Chodzi o szybkie kolejowe połączenie z Warszawą i planowanym Centralnym Portem Komunikacyjnym. Posłowie opozycji zarzucają politykom koalicji rządzącej, że rezygnują z takich planów. Ci odpowiadają, że plany zostały jedynie przesunięte.
Jak mówił na nowosądeckim dworcu kolejowym poseł Prawa i Sprawiedliwości Marcin Horała, w przeszłości pełnomocnik rządu ds. CPK, od półtora roku w sprawie budowy nowego połączenia, które usprawniłoby ruch pociągów między Tarnowem i Nowym Sączem, a przyszłym lotniskiem w Baranowie nie dzieje się nic.
– Druga szprycha nr 7 – „VIA” Tarnów – Kielce i dalej na północ, ona zupełnie została zlikwidowana. Ten cel, który chcieliśmy osiągnąć, czyli około 2,5 h z Nowego Sącza do Warszawy, proszę to sobie wyobrazić, on nie będzie osiągnięty. Nowy Sącz zostanie pozbawiony tych szans rozwojowych, tak jak prawie sto innych polskich miast średniej wielkości.
Nowosądecki poseł Platformy Obywatelskiej Piotr Lachowicz twierdzi, że tak zwana „siódma szprycha” nie została wyrzucona z rządowych planów, a przesunięta w czasie. Nawiązuje tu do kontynuowanego projektu Podłęże – Piekiełko, który rozpoczął się za poprzedniego rządu.
– Nam głównie teraz zależy na połączeniu Nowego Sącza z Baranowem przez Podłęże, Piekiełko i Kraków. Chcemy, żeby termin realizacji CPK to był rok 2032, a nie 2028, bo to były takie plany wygórowane, mówiąc delikatnie. Natomiast w sprawie szprychy, to nie jest tak, że ona została zostawiona, czy też z niej zrezygnowano, tylko część tego połączenia jest teraz na tak zwanej liście rezerwowej.
Były wiceminister infrastruktury Marcin Horała komentuje, że te przesunięcia są bardzo ogólnie i o niczym nie świadczą.
– Te działania nie są w ogóle przewidziane. Są takie mętne zapowiedzi, że być może po roku 2035, czy po roku 2040, chcieliby się ponownie przyjrzeć temu i rozważyć. Daj Boże, żebyśmy tego dożyli, ale obawiam się, że stosunkowo młodsi z nas nawet mogą tego nie dożyć. To można traktować jako takie bajki i jakie zmiękczanie opinii publicznej, która generalnie CPK popiera, więc coś tam trzeba jej odpowiadać.
Poseł Piotr Lachowicz podaje jednak argument finansowy, jako czynnik, który opóźnia planowaną inwestycję.
– Przypominam, że łączny kosz CPK ma wynosić od 30 do 35 mld złotych. Ja w tej sprawie pisałem do pana ministra Piotra Malepszaka i dostałem odpowiedź, że ta część „szprychy” jest dalej brana pod uwagę i będą jeszcze robione konsultacje. Teraz jest ona na właśnie na takiej rezerwowej liście modernizacyjnej, ale jeszcze trzeba znaleźć na nią pieniądze.
Sprawa „szprychy” w stronę Nowego Sącza i Tarnowa została też punktem trwającej kampanii wyborczej, bo jak mówili członkowie Prawa i Sprawiedliwości, warto pamiętać, jaki stosunek do Centralnego Portu Komunikacyjnego i odchodzących od niego linii kolejowych mieli czołowi pretendenci do fotela prezydenckiego.
O ponowienie projektu w pierwotnej formie apelował do rządzących poseł Patryk Wicher.
– Nowy Sącz czeka na „szprychę” do Tarnowa i Kielc, bo to jest otwarcie na kolejne okienko transportowe, czyli do centralnej magistrali i na południe Europy.
Tymczasem poseł Piotr Lachowicz stwierdził, że sprawa powinna być ponad politycznymi podziałami, aby parlamentarzyści z regionu razem lobbowali na jej rzecz. Przyznał, że w sprawie CPK i jego oddziaływania na Sądecczyznę wiele razy rozmawiał z posłem Partykiem Wichrem, szukając dobrego rozwiązania.