Strażnicy miejscy hejtowani i pomawiani. 'Sąd przyznaje nam rację’

straz miejska 750x536 1

fot. archiwum RDN

Jesteśmy regularnie pomawiani, oczerniani i hejtowani – przyznaje komendant Straży Miejskiej w Tarnowie.
Krzysztof Tomasik zwraca uwagę, że ich praca nie zawsze podoba się mieszkańcom, szczególnie gdy ci są karani mandatami.

W opinii osób ukaranych, są niewinni, ale kiedy sprawa trafia do sądu, racja zazwyczaj jest po stronie mundurowych.

Komendant Straży Miejskiej przytacza słynny przykład medialnej sprawy sprzed 4 lat, kiedy doszło do szarpaniny przy centrum handlowym w Tarnowie.

Poszło o to, że mężczyzna w czasie obostrzeń sanitarnych podczas pandemii koronawirusa, nie miał założonej maseczki na usta i nos.

Tłumaczył, że je hot-doga. Doszło do szarpaniny między funkcjonariuszami a mężczyzną, który finalnie został ukarany przez Straż Miejską. Sprawa znalazła swój finał w sądzie.

– Wieszano psy na naszych funkcjonariuszach, którzy byli oceniani przez obserwujących bardzo nagannie, krytycznie, a jak się okazało racja była po stronie strażników, nikt nie znał tej sprawy od początku do końca. Ta osoba została ukarana przez sąd, ta osoba została zobowiązana zapłacić kwotę 800 zł na rzecz jednego stowarzyszenia, ponieść koszty sądowe, a do tego sąd orzekł dla niego pięć miesięcy ograniczenia wolności, w ramach których ten człowiek musiał wykonywać określone prace społeczne.

– mówi komendant Straży Miejskiej w Tarnowie Krzysztof Tomasik.

Jak dodaje, takich przykładów jest mnóstwo. Strażnicy notorycznie stają się celem drwin czy zaczepek.

– Z Bełchatowa dzwonił mężczyzna i obrażał naszego dyżurnego, pomawiał go, przeklinał, a kiedy sprawa trafiła do sądu, to już był bardzo potulny, dzwonił, prosił, przepraszał, a skończyło się to orzeczeniem o winie i w tym przypadku ten człowiek musiał zapłacić 500 zł zadośćuczynienia dla naszego funkcjonariusza i dwa tysiące złotych na placówkę oświatowo-wychowawczą. Kolejna sprawa też pomówienie, kiedy zostaliśmy nazwani ‘bandą nierobów’, też zapadł wyrok skazujący, też ograniczenie wolności.

Wszystkie rozmowy telefoniczne, które prowadzone są ze Strażą Miejską, są nagrywane, a kierowane tą drogą groźby, pomówienia czy obraźliwe słowa, stają się dowodem w sprawie sądowej.

Hejt staje się coraz większym zagrożeniem na każdej płaszczyźnie. Stosowany zarówno w szkołach, miejscach pracy, czy choćby w sieci, może mieć katastrofalne skutki. Jednych może popchnąć do depresji, innych do agresji. Specjaliści alarmują i apelują, by nie szerzyć nienawiści wśród określonych grup społecznych, bo to może doprowadzić do tragedii.

Exit mobile version