Zobacz zdjęcia:
Maj to dla katolików miesiąc maryjny. Jedni śpiewają dla Matki Bożej Litanię Loretańską w ramach tzw. majówek, a inni wychwalają ją pieśniami. Każdego dnia muzyka rozbrzmiewa też z wieży kościoła Najświętszego Imienia Maryi w Laskowej, w powiecie limanowskim.Na dzwonnicę wchodzą członkowie Parafialnej Orkiestry Dętej. Ten, swego rodzaju „koncert dla Maryi” zaczynają codziennie z samego rana.
Muzycy z Parafialnej Orkiestry Dętej ze śpiewnikami pełnymi utworów maryjnych codziennie przez cały maj grają dla Maryi. – Rano trzeba wstać i wejść na wieżę. Jeszcze w latach siedemdziesiątych ta Msza była o szóstej rano, czyli my o wpół do szóstej już tu graliśmy. W tych młodych latach, jak sobie przypomnę, to ciężko było wstać – mówi Roman Kogutowicz, który stoi na czele orkiestry.
Chociaż sam w granie majówek angażuje się od 50 lat, to ta tradycja rozpoczęła się w Laskowej tuż po II wojnie światowej. Początkowo na wieżę wchodzili dwaj, trzej muzycy, a z czasem przybywało chętnych do grania.
Skład grających zależy od dnia.
– Młodzież szkolna rozpoczyna lekcje w różnych godzinach. Przeważnie tutaj są w tygodniu, ale w mniejszym składzie. Mamy członków orkiestry, którzy pracują w Krakowie, albo poza Laskową, to też ich nie ma w tygodniu, są tylko w święta. Ale można powiedzieć, że zawsze jest nas więcej niż dziesięć osób.
Są tu trąbki, puzony, klarnety, saksofony, flety, tenory czy basy.
Od dziecka przychodzi tu Stanisław Wiśniowski, który jako młody chłopak pieszo pokonywał 3 kilometry, żeby grać majówkę.
– Ten, kto chodzi na pielgrzymki częstochowskie, pojmie to, co ja teraz powiem. To jest właśnie ten bakcyl, podziękowanie Matce Bożej, a jest za co. To jest ta siła, paliwo – to napędza. Źle bym się czuł, jakbym nie był na wieży. W tych dniach powszednich nie zawsze się jest obecnym, nie zawsze się da grać. Ale jak w święto, czy w dzień wolny, to czuję się tę potrzebę.
W orkiestrze nie brakuje też młodego pokolenia muzyków. Codzienne granie to dla nich okazja do rozwoju talentu. – Grane są proste pieśni, więc każdy, nawet nowicjusz sobie z nimi poradzi – mówi jeden z członków, Jacek Kogutowicz, który mieszka w Krakowie, więc na wieżę wraca za każdym razem, gdy jest w rodzinnej miejscowości.
– Oni rozwijają umiejętności zarówno dźwięku, jak i techniczne. Dlatego to jest bardzo dobre dla młodzieży. Myślę, że w pierwszych latach to jest właśnie ta chęć przynależności do orkiestry, która napędza młodzież do chodzenia. Wielu tych młodych członków to są tak naprawdę kolejne pokolenia rodzin. Ja reprezentuję akurat trzecie pokolenie mojej rodziny, ponieważ obaj moi dziadkowie byli członkami orkiestry. Później moi wujkowie, mój tata, moi kuzyni, moi bracia, wszyscy jesteśmy członkami. Takich wielopokoleniowych rodzin, które grają jest więcej. To nie jest tak, że to jest zamknięta grupa, ponieważ zawsze pojawiają się ludzie, którzy sprowadzają swoich rówieśników, kolegów z klasy, którzy też chcą spróbować, którym też się to podoba.
Chociaż ludzie się zmieniają – jedni przychodzą, inni odchodzą – pewne jest jedno, że Laskowa w tym miesiącu codziennie budzi się chwaląc Maryję.