Zobacz galerię:
Chociaż od początku miesiąca są już na Dunajcu to w sobotę (26.04) otrzymali oficjalne błogosławieństwo na swoją niełatwą pracę. Biskup Stanisław Salaterski poświęcił flisackie łodzie na początku sezonu spływów.Spotkanie rozpoczęła uroczysta Msza Święta w intencji flisaków, ich rodzin i pracy, którą biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej odprawił w kościele Narodzenia NMP w Sromowcach Niżnych.
– Mają poczucie, że Pan Bóg pozwolił im żyć w wyjątkowym miejscu, ale swoją pracę wykonują wśród wielu niebezpieczeństw i z ludźmi. Aby tym wyzwaniom sprostać potrzebują Bożej pomocy i o pokornie o nią proszą, przyzywając Matki Najświętszej, Św. Krzysztofa, Św. Kingi i Św. Barbary. Proszą także Pana Boga, aby był dla nich miłosierny, poprzez sprzyjające warunki pracy i szacunek ludzi, aby z tego wzrosła Boża Chwała i oni sami doszli przez nią do nieba.
– podkreślał potrzebę Eucharystii ks. biskup Stanisław Salaterski, który wraz z flisakami spłynął do przystani pod Trzema Koronami, gdzie święconą wodą pokropił ich oraz ich tratwy.
Gospodarzem uroczystości był prezes Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich, Jerzy Regiec.
– To rzecz bardzo żywotna i podstawowa, takie błogosławieństwo na początek sezonu. My, jako ludzie gór, Pienin i ogólnie Podhala, bardzo mocno jeszcze tę tradycję podtrzymujemy i staramy się każdą pracę, każdą robotę zaczynać od Bożego błogosławieństwa i to jest dla nas rzecz fundamentalna.
Sami Flisacy podkreślali widoczny niski stan Dunajca, ale mieli nadzieję, że wyproszone łaski dadzą efekt i sezon będzie dobry.
– Co roku to kultywujemy, bo to już jest tradycja. Teraz dopiero sezon się zaczyna i zobaczymy, jak będzie. Byle do przodu, jak to się mówi. W imię Boże. Bardzo niski stan roku w porównaniu z poprzednim rokiem, ale myślimy, że teraz już będzie większy. Gadają, że bez Boga, ani do proga.
To będzie już 91. sezon turystyczny flisaków zrzeszonych w Polskim Stowarzyszeniu Flisaków Pienińskich.
Według historycznych wzmianek Dunajcem przez Pieniny spływano już kilkaset lat temu, a tatrzańskie i gorczańskie drzewo płynęło z Podhala nawet na polskie wybrzeże w celu budowy statków.