W 2025 roku liczba pożarów traw na Sądecczyźnie to już około 120. Połowa z nich miała miejsce od środy (5.03). W ostatnich dniach to prawdziwa plaga, a straż pożarna po raz kolejny apeluje o niepodpalanie traw.
Tylko w sobotę (8.03) sądeccy strażacy wyjeżdżali już około 20 razy do takich pożarów.
Niechlubny rekord w ostatnich dniach ma gmina Łącko, w której od 5 marca odnotowano już 15 takich interwencji (stan na godzinę 17.00 w sobotę (8.03.). W gminie Podegrodzie było ich 13, a w gminie Chełmiec 12. Takie przypadki są też między innymi w gminach Stary Sącz, Piwniczna-Zdrój oraz w Nowym Sączu.
Tutaj w czwartek (6.03) przy wałach na Dunajcu paliło się aż 5 hektarów trawy i suchych zarośli. Zagrożone były słupy energetyczne i przyłącza, ale ostatecznie strat nie było.
Strażacy nieustannie apelują:
– Proszę tego nie robić – to nikomu i niczemu nie sprzyja, a wręcz przeciwnie. Nie dość, że pożary traw zagrażają środowisku, to jeszcze w trakcie ich gaszenia strażacy mogą być potrzebni w innych akcjach, gdzie zagrożone jest życie ludzkie. To nas boli, bo zamiast pilnować sytuacji i ratować życie ludzi jeśli to potrzebne, gonimy za pożarami, które wynikają z bezmyślności ludzkiej
– mówi Arkadiusz Nosal, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.
Co istotne, na Sądecczyźnie w tym roku nie było osób poszkodowanych w takich zdarzeniach, choć do niebezpiecznej sytuacji doszło w regionie Limanowskim, a konkretnie w Mszanie Dolnej.
Tam w piątek (7.03) mężczyzna został poparzony w wyniku pożaru traw i został zabrany helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Krakowie. Informowaliśmy o tym tutaj: KLIK.