’Wojna wyssała z ludzi nadzieję i szczęście’ – Ukraina widziana oczami mieszkańca Tarnowa

collage 3

Wojny nie widać tu tak bardzo na ulicach, jak mocno wymalowana jest na twarzach ludzi – mówi Radiu RDN Małopolska tarnowianin, który jest teraz w Żydaczowie. Do miejscowości położonej ok. 200 km od polskiej granicy, przyjechał na kilka dni z żoną, która stąd pochodzi, i córką.

I choć tutaj bomby nie spadają, Mateusz zauważa, że piętno wojny ludzie mają wyryte na twarzach.

– Wojnę tak naprawdę zobaczyłem dopiero wtedy, gdy poszliśmy do centrum miasta, gdy mijaliśmy ubranych w mundury wojskowych, gdy oglądaliśmy pomnik poległych mieszkańców Żydaczowa ze zdjęciami, z datami urodzin, śmierci. Wojnę chyba najbardziej widać na twarzach mieszkańców, są smutni, zrezygnowani, nie uśmiechają się, jakby ta wojna wyssała z nich całe szczęście i nadzieję.

Jak zauważa, życie w Żydaczowie, czy pobliskim Lwowie toczy się jakby normalnie, ale echa wojny rozgrywającej się głębiej na wschodzie Ukrainy, docierają także tutaj.

– Wszystko tutaj wygląda normalnie, ludzie chodzą do pracy, do sklepu, do fryzjera, wstają codziennie rano po przespanej lub nieprzespanej nocy, po syrenach i robią swoje. Dzieci kopią piłkę na podwórku, dorośli robią zakupy, chodzą do pracy, taka zupełna normalność jak w Polsce, normalność, która czasami jest przerywana przez syreny, które mówią o nadciągającym dronie, rakiecie, a później po alarmie, rakiecie, wszystko wraca do normy.

Nasz rozmówca zwraca też uwagę na opustoszałe miasta, których zdecydowaną większość stanowią seniorzy i kaleki, którzy walcząc na froncie, stracili kończyny.

Dziś, 24 lutego, mijają trzy lata od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Nie ma szczegółowych danych o ofiarach, ale według szacunków, w ciągu tych trzech lat życie straciło od 46 do 70 tysięcy ukraińskich żołnierzy, a także kilkanaście tysięcy cywilów. Tysiące osób zostało kalekami.

Exit mobile version